Jak pokochać siebie

Wiecie, że po ostatnim wpisie miałam zamiar meldować się tutaj codziennie?
Więc jak to się stało, że znowu prawie 2 tyg bez wieści ode mnie minęły?
Ano dlatego, że zaraz zaczął się "ciąg" trzech zawalonych dni.
Do tego mnóstwo pracy. 
Serio, tak ciężkiego tygodnia nie miałam już dawno.
A jak już się trochę unormowało i miałam więcej czasu, to znowu 2 dni napadów.
To mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że nie chcę tak żyć, że chcę się tego kur**stwa pozbyć raz na zawsze.
Bulimia zabiera tyle czasu, sił i szacunku do siebie.
Właśnie tego ostatniego mi najbardziej obecnie brakuje.
Ciągle porównuję się z innymi, wyrzucam sobie, że znowu mi się nie udało, że nadal jeste chora i nadal czuję się ze sobą źle.
Znowu wakacje i kompleksy, znowu nie założę ciuchów, które trzymam z chudszych czasów lub które były kupione w mniejszym rozmiarze i nigdy nie noszone.
Znowu obiecywałam sobie, odliczałam tygodnie, myślałam, że potrzebuję tylko 2-3 "czystych" tygodni aby poczuć się ze sobą lepiej, trochę schudnąć i wprowadzić nowe nawyki.
No i uzbierałoby się tyle ale poprzecinane napadami.
A wszystko przez tą presję jaką sama sobie narzuciłam.

To nie jest tak, że się nie staram, że nie próbuję z tego wyjść.
Jeszcze nigdy nie poświęcałam tyle czasu na pracę nad sobą, na próbę zrozumienia siebie, tych wszystkich impulsów, które popychają mnie do objadania się i wymiotowania.
Nigdy jeszcze tak na prawdę nie myślałam, że mogę wyzdrowieć, że bulimia nie musi iść ze mną w parze całe życie.
A teraz wiem, że wyzdrowieję.
Ale muszę przestać się odchudzać, pokochać swoje ciało, wyrobić nowe zdrowe nawyki i zacząć szanować siebie.
Trochę dużo jak na całe lata spuszczone w toalecie.
Ale wiem, że się uda.
A wszystko będę relacjonować tutaj.
I póki choruję na bulimię, to będzie blog o wychodzeniu z niej, przede wszystkim.
A wiecie co mnie najbardziej motywuje? 
Że swoją (pozytywną) postawą mogę pomóc innym osobom zmagającym się z zaburzeniami odżywiania.
Mogę kogoś zainspirować tak jak Ania Gruszczyńska (link) zainspirowała mnie i pokazuje, że można wyzdrowieć!
Chcę być takim dobrym mobilizującym przykładem, ale przede wszystkim chcę odzyskać siebie!



A co poza tym?
Jak co roku jaram się, zachwycam i ciągle fotografuję białe noce w Oslo.
Uwielbiam ten czas kiedy o 23 jest nadal dosyć widno, ludzie klną bo muszą zasłaniać rolety a ja ładuję baterie światłem, które towarzyszy nam w pełnej mocy przynajmniej 20 godzin dziennie:)


Druga sprawa, która napawa mnie ogromną radością to...PRZEPROWADZKA!
Co prawda w nowym mieszkanku osiedlimy się na dobre dopiero po wakacjach ale już sama myśl, że wrócimy do Oslo i W KOŃCU będziemy mieszkać sami sprawia, że aż chce mi się tutaj wracać!
Wiecie jak to jest mieszkać pod jednym dachem z bardzo irytującą nas osobą?
Jeśli wiecie to rozumiecie mój zaciesz.
Do tego zamieszkamy w fajnej okolicy, będziemy mogli nadal chodzić na naszą ulubioną górkę a ja wciąż będę mogła biegać nad moje jezioro, a w bonusie dostanę boski widok na całe Oslo zaledwie kilkaset metrów od domu.
I co równie ważne, w końcu poukładam wiele rzeczy, które nie mogły znaleźć swojego miejsca, zrobię porządek i pozbędę się tego co niepotrzebne i wiem, że to sprawi, że poczuję się lepiej.
Takie zapanowanie nad rzeczami sprawia, że czujemy jakbyśmy odzyskali choć częściową kontrolę nad swoim życiem.
Przynajmniej do czasu aż znowu zrobi się bałagan:)
A tymczasem jeszcze chwilkę pomieszkamy z siatami z Ikei w kącie pokoju, po których Chrupek-Klemens uwielbia skakać:)


I ostatnia, w sumie najważniejsza sprawa, która wprowadza mnie nie tyle w pogodny stan co w istną euforię- w niedzielę JEDZIEMY DO POLSKI!!!
I to jest powód do radości, a nie zamartwiania się, że nie wyglądam tak jak Chodakowska w bikini (i że mi się to moje jedyne bikini popsuł bo drut z cyckonosza wyszedł i zginął- a niby Calzedonia no!)
Ale te wakacje będą inne.
Sprawię, że moje zdrowe nawyki przyjadą ze mną a złe zostawię w Oslo.
Niech zginą śmiercią głodową zamknięte w starym mieszkaniu.
Do Polski i do nowego mieszkania w Oslo już ich nie zabiorę!
A mam tyle planów!
Będę pichcić, upiększać Potarganą Chałupkę, nadrabiać czas ze znajomymi i rodziną i pracować nad sobą!
To będzie cudowny czas, wiem to!


A Wy jak sobie radzicie z samoakceptacją?
Macie zdrowe, pozytywne podejście do siebie, czy może ciągle porównujecie się do innych (tak jak ja)
Jestem strasznie ciekawa jak to jest u Was i czy macie jakieś rady na to jak skutecznie zaakceptować i pokochać siebie?

Pozdrawiamy!
Klem, klem:)

Komentarze

  1. Wszyscy tu w Ciebie wierzą że dasz radę :)

    Może na nowym mieszkaniu będzie łatwiej zacząć nowe, lepsze życie, wyrobić zdrowsze nawyki, zapomnieć i iść dalej z podniesioną głową, uśmiechem i akceptacją samej siebie? życzę Ci tego! :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też na to liczę! To taki jakby nowy rozdział w życiu i przeogromna radość że w końcu po 2 latach nerwów (które też odreagowywałam objadaniem się) będziemy mieszkać sami i nikt nas nie będzie ani denerwował ani krępował:)

      Usuń
  2. Już w niedzielę jedziesz do Polski?
    Wow! Super. Życzę Ci, aby to był jak najbardziej udany czas.
    Co do tych zdjęć o 23, gdy jest widno. Dla mnie to jest szok. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, choć mój kuzyn mieszkał w Norwegii i mi opowiadał jak to jest.
    Ponadto trzymam też kciuki za przeprowadzkę. Niech wszystko się uda tak, jak sobie wymarzyłaś.
    Co do bulimii - nie wiem co radzić. Mam nadzieję, że jednak przetrwasz to dzielnie i z podniesionym czołem dasz temu radę. Na pewno! Ja trzymam za Ciebie kciuki mocno.
    Mam nadzieję, że przed Tobą teraz same pozytywne chwile! :)
    Buźka dla Chrupcia, a dla Ciebie moc optymizmu! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Madziu! Przesyłam buziaki za Chrupa i za mnie:)

      Usuń
  3. Białe noce wyglądają świetnie. 23 i jasno? Rewelacja. Chciałabym choć raz doświadczyć takiego widoku :)
    Trzymam kciuki za przeprowadzkę. Wszystko się uda i już nikt nie będzie Cię irytować :)
    Apropo bulimii - nie za bardzo wiem, jak mogłabym poradzić czy pomóc. Nie odbierz tego źle, ale czy brałaś pod uwagę pomoc psychologa? Jest to osoba, która na pewno mogłaby pomóc Ci w dążeniu do samoakceptacji :)

    Zwierzęta są najwspanialsze. Dopiero, gdy mamy kogoś małego w domu widzimy, jaki świat bez nich był smutny i ponury. :)
    Pozdrowionka dla Ciebie i Króliczka (jest śliczny!) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że kiedyś odwiedzisz Norwegię latem i sama się przekonasz jak to jest oglądać zachód słońca o 23:) co do psychologa, kilka razy już wspominałam dlaczego nie chcę wracać na terapię (ale wiem, że Ciebie długo nie było i mogłaś przeoczyć więc rozumiem pytanie)- byłam na 3 terpiach z 2 psychologami i niestety nie dały żadnego rezultatu (a mogę nawet powiedzieć że pogarszały sprawę bo czułam się jeszcze gorzej gdy nie mogłam zapanować nad chorobą mimo terapii) w każdym razie ja wiem że jestem na drodze do wyzdrowienia a potknięcia są tylko częścią tej drogi:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Nigdy nie widziałam białych nocy - super.... A myślałaś o pomocy fachowca? Może by wartało posłuchać kogoś kto Ci pomoże bardziej niż myslisz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Białe noce są świetne- łatwo je sobie wyobrazić- po prostu usiądź przed domkiem o np 20.30 i pomyśl że jest 23.30- to tak jest właśnie u nas o tej godzinie xD:)
      Co do psychologa- byłam na 2 a nawet 3 terapiach. niestety nic to nie dało i wiem, że pomóc mogę sobie tylko ja sama- już jestem na takim etapie, że wiem, że potrafię tego dokonać

      Usuń
  5. Życzę Ci, aby Ci się udało pokonać te wszystkie przeciwności i zaakceptować w końcu siebie - takie cudo jak Chrupi Cię akceptuje i kocha, więc i Ty powinnaś ;) Wierzę, że z tego wyjdziesz ;)
    I życzę szczęśliwej podróży i przeprowadzki - aby wszystko poszło sprawnie i bez komplikacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie martw się tymi dniami bo to kolejne doświadczenie, które ma na celu uczynić Ciebie silniejszą. Każdy dzień jest takim doświadczeniem, kazde przezycie bez względu na to co by to nie było. Ważne by się nie poddawać - nie rozpamiętywać. Trzeba kroczyć do przodu i mimo iż czasem to jest trudne z uśmiechem i podniesiona głową witać każdy dzień. Nie można się kulić i zamykać w sobie - nie można się dołować, bo to i tak nic nie da. Było, minęło - każdy dzień jest kolejnym i czekają nas kolejne wyzwania i przygody.

    Nigdy nie pomyślałam, że się nie starasz lub nie chcesz z tego wyjść. Tak nie jest bo to widać z tego co tutaj piszesz. Widać jak bardzo tego chcesz i jak się starasz. Rozumiem, że czasem bywa ciężko ale w życiu czesto tak bywa. Grunt aby nigdy się nie poddawać i zawsze walczyć - walczyć do samego końca. Ja wiem, że Tobie uda się zaakceptować i pokochaś siebie ale tak w 100%... dokonasz tego, ale i to wymaga czasu i dalszej Twojej pracy, więc się nie poddawaj :) Postaraj się zapomnieć o dietach i odchudzaniu (jesteś szczupłą osobą), zapomnij o tym bo to nie ułatwi Ci sprawy a tylko utrudni. Rzeczywiście musisz postarać przestać przestać porównywać się z innymi/do innych. Wiem, że to trudne i wymaga czasu, pracy, ale nie jest to niemożliwe. Pamiętaj każdy człowiek jest inny, każdy jest wyjątkowy, niepowtarzalny, piękny - jedyny w swoim rodzaju. Co by to było gdyby każdy był taki sam? Życie, świat byłby nudny a ludzie przestaliby się sobą interesować a zaczeli irytować. A tak? Jest ta piękna różnorodność, ktora świat czyni ciekawym. Każdy jest sobą, inaczej przezywa różne sytacje, zdarzenia... inaczej myśli i pracuje nad sobą. Jednemu osiągnięcie celu zajmuje mniej czasu a innemu więcej ale to nie oznacza, że ktoś jest lepszy lub gorszy :) Nie ma takich ludzi. Każdy jest cudowny takim jakim go stworzył Bóg. Wydaje mi się, że jedyny aspekt pod ktorym możesz porównywać się z inną osobą to taka sytuacja, kiedy ktoś Ciebie inspiruje, motywuje... "Ktoś wyzdrowiał, czyli da się z tego wyjść. Ja też będę zdrowa bo to możliwe" :) A ja wiem, że Tobie się uda, ale potrzebujesz nieco więcej czasu. Uda Ci się. Ty to wiesz, wiedzą to Twoi bliscy, znajomi... wiem to ja i czytelnicy Twojego bloga i niech to dodaje Ci siły do walki każdego dnia :)

    Gratuluję spełnienia jednego z marzeń i mieszkanka :) Nie wiem dlaczego ta osoba Was irytuje i dlaczego nie możecie dojść do porozumienia, ale już niedlugo to się skończy i będziecie na swoim :) Tylko żebyście sami siebie nie zaczęli irytować xD Nie no zartuje :D Będzie dobrze i będziecie szczęśliwi a ten czas do przeprowadzki bardzo szybko Wam zleci :)
    Świetnie, że jest to w Waszej ulubionej okolicy - sama lubię takie miejsca bo człowiek w nich się relaksuje i odpręża... jesteś tylko Ty i Twój zakątek - nic więcej do szczęścia nie trzeba.... człowiek odpoczywa :) Chrupek pewnie też będzie szczęśliwy :)

    Cieszę się z Twojego szczęścia i podejścia ;) To świadczy o tym jakie duże postępy robisz i ile jest w Tobie pozytywnej energii, optymizmu i bardzo dobrze :) A Chodakowska, czy Lewandowska? Pojęcie pięknego ciała jest względne - znam osoby, którym te Panie w bikini się nie podobają, więc nie ma co xD Każdy człowiek jest piękny bo na to piękno duży wpływ ma rownież wnętrze a wnętrze masz przepiękne (stwierdzam na podstawie tego na ile dane było mi Ciebie tutaj poznać) :) Ja też wiem, że to bedzie cudowny czas i życze Ci aby wszystkie Twoje plany i marzenia związane z wakacjami i jeszcze dalsze się spełniły. Wracaj z uśmiechem do Polski i z uśmiechem spędź tutaj czas robiac to co kochasz... i niech każdy dzień będzie cudowny, szczęsliwy - wymarzony, taki jaki sobie zaplanowałaś ;)
    Ściskam Ciebie, Adama i Chrupka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skaczemy ze szczęścia z powodu tej przeprowadzki mimo, że trochę zmęczeni jesteśmy:) ale to oznacza jakiś nowy fajny etap w życiu:) a sami siebie nie zaczniemy irytować- i tak większość czasu spędzamy razem sami w jednym pomieszczeniu i rozmawiamy tylko z sobą bo ze współlokatorem nigdy nie ma o czym:) no i Chrup jest- on zawsze rozładowuje napiętą atmosferę:)
      uczę się tej samoakceptacji. zadziwiające jest to, że po zaledwie 2-3 dniach bez napadów zaczynam na siebie patrzeć zupełnie inaczej- nagle nie pzeszkadza mi już brak kaloryfera czy napompowanych odstających pośladków xD szczerze mówiąc mi osobiście sylwetki obu wymienionych pań też się jakoś bardzo nie podobają. mi się podoba po prostu Magda bez bulimii:)

      Usuń
    2. Masz rację to nowy etap.. nowy etap - lepszy etap od którego wszystko będzie coraz lepiej - ja w to wierzę i tego Wam życzę :)Nie ma innej opcji :) A Chrup ma magiczną moc - to niezwykły króliczek przy którym nie sposób się gniewać :)
      Widzisz? Widzisz jakie ogromne postępy robisz? Uczysz się i widzę, że szybko co bardzo mnie cieszy :) I nigdy przenigdy się nie poddawaj i nie trać wiary w siebie bo możesz wiele i wiele osiągniesz, tylko musisz w to wierzyć i dalej działać ;) Jestes piękna w środku i na zewnątrz a Magda bez bulimii jest i będzie jeszcze piękniejsza :) Uda Ci się ♥

      Usuń
  8. polecam Ci bloga wilczoglodna.pl Kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam znam:) To Ania jest moją największą inspiracją i dzięki niej uwierzyłam, że wyzdrowieję:)

      Usuń
  9. Wiemy, że Ci się uda. Wiadomo, że nie już, teraz, zaraz, bo takie zmiany przychodzą etapowo. Zobaczysz niedługo będziesz wspominać te ciężki chwile z radością, że już Cibie to nie dotyczy :)
    Gratulujemy mieszkania! Wiemy jak to jest mieszkać z kimś kto zatruwa życie :P
    Życzymy przecudownego czasu w PL i w Waszej przepięknej chałupce :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty