Dzień SZÓSTY...poddaję się...
Pewnie część z Was mnie za ten tytuł znienawidzi...
Wybaczcie ale nie dałam rady...
PRIMA APRILLIS!
:):)
Nie, nie poddaję się!
Nie mam takiego zamiaru, tym bardziej po Waszych komentarzach.
Mam w głowie tyle myśli, że jak to w takich sytuacjach bywa, ciężko mi je ubrać w słowa.
Spanikowałam wczoraj ale nie bez powodu, po prostu cholernie bałam się, że będę chciała odreagować smutek w stary sposób.
I to ie jest tak, że nie mogę bez Adama wytrzymać nawet 2 tygodni, bo mamy takie rozłąki kilka razy w roku i uważam, że to najlepsze co może być!
Uwielbiam się stęsknić, uwielbiam jak on zatęskni, a do tego możemy jeszcze bardziej docenić się wzajemnie, to ile robimy dla siebie i przy codziennych czynnościach.
Ale jeśli nagle zaczyna cię dzielić z najważniejszą osobą 1400 kilometrów to zaczynasz się bać i o nią i o siebie.
Mimo to nie było tak źle jak myślałam!
Nie było w ogóle źle!
Przeczytałam rano Wasze komentarze i zaczęłam na sprawę patrzeć inaczej.
Przecież, ja za 2 tygodnie lecę do Polski i wiem, że to będzie przecudowny dzień!
Adam wyjedzie po mnie do Krakowa z chłopcami, za którymi się strasznie stęskniłam!
Wrócimy do Potarganej Chałupki i mamy 2 tygodnie dla siebie:)
A przez te 2 samotne tygodnie w Oslo mogę zrobić bardzo wiele, skupić się na sobie, na swoich potrzebach.
Tak jak mi napisała koleżanka- biegaj goła po mieszkaniu, rób sobie spa, długi prysznic, upichć coś ekstra tylko dla siebie..
No i racja!
Teraz zamiast zamartwiać się czy dam, czy nie dam rady, wolę pomyśleć co dobrego mogę dla siebie zrobić!
I tak dziś po pracy pojechałam po kolory:)
Czyli po trochę zieleninki i owoców- bo już sam ich widok poprawia mi nastrój!
A po powrocie do domu, mimo zmęczenia, od razu wskoczyłam w buty biegowe i poleciałam!
Przecież nie będę siedzieć na kanapie i myśleć o tym, że tak jakoś pusto jest w mieszkaniu!
Miałam zamiar pobiegać max 30 minut, planowo jakieś 6 kilometrów nad jezioro przy pięknym słonku.
Po 5 km stwierdziłam, że 6 to za mało, że jeszcze nie chce mi się wracać do domu i może wykręcę do max 8 km...
Ehh i znowu okazałam się niesłowna bo zrobiłam piękną lekką i przyjemną dyszkę, wróciłam do domu przeszczęśliwa i pełna optymizmu:)
A co najważniejsze- cały dzień wilk nawet się do mnie nie zbliżył.
Wilk czyli zła myśl, kompuls, napad, chęć zwymiotowania.
I myślę, że ten pomysł z codziennym pisaniem tutaj był strzałem w dziesiątkę!
Wczoraj wywaliłam z siebie to czego się boję po to aby poczuć ulgę, aby przyznać się w końcu do tego co robię, jak reaguję na stres i smutek.
I poczułam się lekko.
A po przeczytaniu komentarzy poczułam się jeszcze lżej i po prostu lepiej:)
I tak mogłabym pisać i pisać, a najwięcej o tym co się teraz w mojej głowie dzieje ale myślę,
że sobota wieczór i godzina 23 nie idą w patrze ze zbyt intensywnym uzewnętrznianiem się:)
Poczekam z tym na inną okazję:)
Dziękuję Wam po raz kolejny i do przeczytania jutro:)
Jutro mija już tydzień!
Super!
Klem, klem:)
Wiedziałam, że będzie dobrze i oby tak dalej - trzymaj się i myśl o Potarganej Chałupce, którą odwiedzisz już tak niedługo ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu!:) myślę, myślę o niej cały czas:)
UsuńDasz radę, z takim nastawieniem możesz wszystko:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję!:):)
UsuńCieszę się, że się nie poddajesz, że starasz się dostrzegać pozytywne strony, że walczysz.
OdpowiedzUsuńWalcz dalej, walcz bo warto. Nigdy nie wolno się poddawać o czym doskonale wiesz. Zwątpienie, strach, pewne obawy to coś co dotyka każdego człowieka... nie można się tego wstydzić, nie trzeba się z tego tłumaczyć, obwiniać. To, że tak martwisz, myślisz i troszczysz się o Adama jest piękne i świadczy tylko o tym jak bardzo go kochasz :)
Ludzka natura jest taka, że człowiek zakłada właśnie ten "zły scenariusz" a potem najczęściej bywa odwrotnie. Cieszę się, ze nasze komentarze są dla Ciebie wsparciem, że pozwalają Ci na odnalezienie w sobie coraz to nowych pokładów siły bo tej masz na prawdę sporo. Wyrzucenie z siebie złych emocji, tego co leży na sercu zawsze pomaga... to jak zrzucenie z siebie ciężaru, który uwiera. Jeśli czujesz taką potrzebę to rób to :) Koleżanka napisała Ci bardzo dobrze - masz teraz czas tylko i wyłącznie dla siebie i Chrupka - wykorzystaj to. Jeszcze bardziej ciesz się daną chwilą i życiem, ciesz się faktem, że już wkrótce będziesz z Adamem w Waszej potarganej Chałupce. To już tuż, tuż - niech ta myśl dodaje Ci siły :)
Wczoraj spędziłaś cudownie czas - biegałaś, czyli robiłaś to co kochasz, to co Ciebie uszczęśliwia, dodaje sił, pomaga zapomnieć o problemach. Miałaś pozytywne myśli, byłaś szczęśliwa i wilk się tego przestraszył - wystraszył się tej radości, zobaczył jak silna jesteś i bał się do Ciebie zbliżyć.... zmiażdżyłaś go. Tak jak napisała Pat pod wcześniejszym postem "zrobiłaś mu Primaaprilisowy żart i pokazałaś, ze się nie dasz" :) Wierzę, że tak będzie każdego dnia.. każdego dnia będziesz "przybijała Wilka do ziemi" - Ty będziesz stawać się coraz silniejsza a on coraz słabszy, tak słaby, ze nie wstanie. Wygrasz tę walkę ;)Niech myśl o Adamie i Potarganej Chałupie uszczęśliwia Ciebie i dodaje Ci siły ♥
Życzę Ci aby dzisiejszy dzień był przepełniony Twoim szczerym uśmiechem, bardzo dobrym samopoczuciem, radością z życia - niech to będzie piękna i słoneczna niedziela nie tylko na niebie ale i w Twoim sercu ♥
Dziękuję kochana! przybiję tego cholernego wilka do ziemi tak żeby juz nie wstał- choć to zabrzmiało brutalnie jakbym o zwierzęciu pisała więc inaczej- pobiję raz na zawsze te cholerne kompulsy:)
UsuńŁadnie nas tak wkręcać? Nie ładnie!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że się nie poddałaś, że wytrzymujesz!
Fajnie, że bieganie daje Ci tyle radości i z zamierzonych kilometrów robi się potem naprawdę dłuuga trasa. Samo zdrowie, dobre samopoczucie. Tak trzymaj!
Świetnie wyglądasz. Wiosna Ci służy.
Wygrasz z wilkiem i kompulsami. Głęboko w to wierzę i wierzę, że masz tyle siły, aby dać radę!
Pozdrowionka! :) Wspaniałego dnia!
haha wybacz Madziu ale 1 kwietnia nie mogłam się powstrzymać:)
UsuńAż sama się dziwię, że wytrzymuję, dla mnie ten tydzień to bardzo bardzo długo- już nie pamiętam kiedy ostatnio miałam tyle dni pod rząd udanych- a będzie ich jeszcze więcej:)
Dziękuję za wsparcie!:)
Ja tam mega zazdroszczę Ci tej chałupki. Sama chciałabym mieszkać na takim odludziu - w ciszy i spokoju, z dala od bezczelnych ludzi.
OdpowiedzUsuńSport ma coś w sobie takiego, że dodaje optymizmu, może są to te endorfiny, o których każdy trąbi. Nie wiem, bo ja delikatnie ze sportem, bo wysiłek u mnie powoduje migreny i wolę jednak nie narażać siebie na cierpienie. A po Tobie szczególnie widać ten optymizm - i tego również Tobie zazdroszczę!
Życzę szybkich dwóch tygodni.
w końcu nazwa bloga pasuje do mojego prawdziwego samopoczucia:) Dziękuję!:)
UsuńWłaśnie - to jest Twój czas, na Twój relaks i babskie sprawy, a chłop Ci nie będzie smęcił nad uchem :P Poza tym, taka rozłąka też jest zdrowa - jaka będzie radość, jak się spotkacie! I dzięki temu można jeszcze bardziej docenić związek, starać się i go umacniać :)
OdpowiedzUsuńWow - 10 km! W życiu tyle nie przebiegłam! Gratulację! Oby więcej takiej niesłowności - chcę się nią zarazić :D
Dobrze, że blog stał się Twoim miejscem na odreagowanie emocji - nie wilk, a blog. To jest zdrowe radzenie sobie z różnymi lękami. Bo człowiek się przed nimi nie uchroni - musi nauczyć się z nimi żyć, radzić sobie, przepracowywać :)
pisanie o tym wszystkim na blogu to była bardzo dobra decyzja mimo że przez to zmienił on całkowicie swoją "formułę":)
UsuńUfff!!! Już myślałyśmy, że masz chwilowe załamanie! Dobrze, że komentarze Cię motywują. Twoje szczęście to i nasze (czytelników) szczęście ;P
OdpowiedzUsuńCieszę się że ktoś się nabrał:):) Dziękuję:)
Usuń