Dzień SZESNASTY, wegański BIGOS i filmik o TERAPII zaburzeń odżywiania

Im mniej myślę o jedzeniu tym bardziej chce mi się pichcić:)
To ciekawe bo jak nastawiałam się na "wielki start" czyli OD PONIEDZIAŁKU, to za każdym razem brakowało mi czasu na planowanie posiłków.
Przez to podjadałam, a obiad często składał się z mnóstwa różnych produktów schrupanych na stojąco i bez udziału mózgu xD
A teraz? 
Teraz nie zastanawiam się pół dnia co ugotuję na obiad, co zrobię sobie jutro na śniadanie, co zabiorę do pracy...
Nie myślę o tym a i tak coś smakowego do głowy przychodzi:)
Ale ten bigos wypatrzyłam wczoraj ponownie na blogu Iny TRUE TASTE HUNTERS (link)
Rany jakie to dobre!!!


WEGAŃSKI BIGOS Z KAPUSTY KISZONEJ I SOCZEWICY:

500 g kiszonej kapusty (nie kwaszonej!),
100 g suchej zielonej soczewicy,
1 cebula, 
1 jabłko, 

20 g suszonych grzybów,
100 g powideł śliwkowych,
1 łyżka sosu sojowego,
3 ząbki czosnku,
2 liście laurowe,
2 ziela angielskie,
2 goździki,
1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego,
1/2 łyżeczki cząbru,
3 łyżeczki wędzonej słodkiej papryki,
1 łyżeczka tymianku,
1 łyżka majeranku,
sól do smaku,
odrobina oleju do smażenia

Skład wydaje się długi? Ale większość to przyprawy:) 
Jeśli którejś Wam brakuje to po prostu improwizujcie.
Ja zmieniłam proporcje składników pod swoje kubki smakowe:)

WYKONANIE:
Grzyby gotuj w szklance wody przez 30 minut.
W tym czasie zagotuj do miękkości soczewicę w lekko osolonej wodzie (ja ją jeszcze moczę kilka godzin i wtedy gotuje się dosłownie 5 minut)
Na odrobinie tłuszczu podsmaż posiekaną cebulkę i czosnek oraz jabłko pokrojone w kostkę, 
a to wszystko razem z liściem laurowym, zielem angielskim i goździkami (nie chodzi o kwiatki tylko nasionka).
Dodaj odsączoną i pokrojoną kapustkę, sos sojowy, powidła i resztę przypraw, odsączone i pokrojone grzybki i wodę z ich gotowania.
Duś razem około 30 minut, w razie potrzeby podlewaj wodą.
5 minut przed końcem dodaj soczewicę.
Zajadaj ze smakiem:)
Z podanych składników wyszły mi dwie solidne i bardzo sycące porcje:)



Dziś cały dzień myślałam o tym, o czym często piszecie w komentarzach- o leczeniu
Konkretnie o terapiach które przeszłam i dlaczego nie chcę kontynuować spotkań z psychologiem.
Pisania na ten temat byłoby za dużo, dlatego nagrałam 2 filmiki.
One też są dużo za długie xD
Nawet miałam je usunąć bo jak zwykle rozwlekłam się jak głupia i wiem, że mało kto choćby rzuci na nie okiem.
Ale stwierdziłam, że jednak je wrzucę- dla siebie.
Chcę mieć zapisaną drogę jaką przechodzę.
To dla mnie bardzo bardzo ważne.
Tym bardziej teraz gdy czuję, że bardzo dużo się zmieniło.
A jeszcze więcej się dopiero zmieni:)

O czym dokładnie mówię?
O moich trzech terapiach, które przeszłam w wieku 16 i 20 lat.
I o tym dlaczego już więcej z bulimią do psychologa nie pójdę.
Ps, z góry sorry za długie zastanawianie się i jąkanie i za ten syf na łóżku za mną (to nie mój syf, to współlokatora xD)



W Oslo ostatnio piękne słoneczne dni.
Postanowiłam uwiecznić ten ostatni- bo od jutra ma padać xD
Na zdjęciu Główny deptak Oslo- Karl Johans Gate, a na samym końcu Pałac Króla.
Szału nie ma hehe:)



A tymczasem zostały 4 dni:)
A za 5 dni o tej porze będę siedzieć w Potarganej Chałupce i pić z moim Adaśkiem winko:):)
Jestem niesamowitą szczęściarą:)

Pozdrawiam!
Klem, klem:)

Komentarze

  1. Nie wiedziałam nawet, że byłaś na terapii grupowej. Słyszałam, że takie są. Nie słyszałam jednak o skutkach czy komuś pomogły. Szkoda, że nikt nie pytał o chorobę, relacje, emocje... To bardzo ważne w terapii, aby dotykać problemu, żeby móc nad nim pracować.
    Relacje z bliskimi są bardzo ważne. Współczuję, że musiałaś tyle przejść - nerwica, trudne relacje z rodzicami. Na pewno taka szarpanina emocjonalna jest trudna i nie przyczynia się do dobrego samopoczucia.
    Szkoda, że terapii nie wspominasz dobrze. Czasem do tego trzeba dojrzeć, na różnym etapie choroby, jest inaczej. Czasem jednak nawet sami nie uświadamiamy sobie jak istotną rolę mogły odegrać nasze emocje, kontakty z rodzicami w przerozmaitych życiowych problemach.
    Masz w sobie dużo siły i tak! Naprawdę!
    Taki przełom na pewno dużo dał - że zaczęłaś o tym mówić otwarcie, walczyć!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    PS: Bigosik przepysznie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Madziu:) na szczęśćie większość tych przykrych spraw mam już za sobą i inaczej też podchodzę już do życia. Nie wiem czy wtedy faktycznie chciałam wyzdrowieć- teraz chcę i to bardzo więc na pewno się uda:)

      Usuń
  2. Dni zlecą błyskawicznie, zaraz będziesz w chatce :)
    Ja bigosu w żadnej wersji nie lubię. To znaczy lubię jak pachnie, ale nie lubię jeść:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja lubię bigos mięsny ale już nie tknę więc znalazłam sobie pyszną alternatywę:)
      ale kiedyś też nie lubiłam bigosu- nie lubiłam niczego co było wybełtaną ciapką bez możliwości rozróżnienia poszczególnych składników xD

      Usuń
  3. Ciągłe myślenie o jedzeniu z pewnością nie pomaga w walce z problemami i z nimi związanymi a to, ze teraz Twoje myśli wypełnia co innego to kolejna oznaka, że jest coraz lepiej.... że z każdym dniem zdrowiejesz i stajesz się silniejsza - bo tutaj problem przede wszystkim tkwi w głowie. Jeśli panuje w nich chaos, myśli krążą wokół tego, czego nie powinny to ciężko jest się z tym uporać - cieszę się, że u Ciebie jest już inaczej. Wiem, ze teraz będzie tylko lepiej - każdym dniem :)

    Filmiki obejrzałam do samego końca, ale potrzebowałam czasu aby dopisać kolejną część komentarza - bardzo wzruszyłam się i rozpłakałam.....

    Długą i ciężką przeszłaś drogę - współczuję Ci tego wszystkiego... wszystkich problemów, braku akceptacji, nerwicy, tak ciężkich relacji z rodzicami - to nie sprzyja dobremu samopoczuciu a nawet je pogarsza. Relacje z bliskimi są bardzo ważne dla każdego, bez względu na to, czy ktoś choruje na cokolwiek, czy nie. Poczucie wsparcia, miłości ze strony całej rodziny, poczucie miłości w rodzinie sprawia, ze my sami czujemy się szczęśliwi. Wydaje mi się, że Tobie i Twojej mamie brakowało miłości ojca, brakowało rodziny w której ojciec nie miałby takich problemów jakie Twój miał.
    Przykro mi, że ogólnie terapii nie wspominasz dobrze, ale tak jak napisała Megly do tego trzeba dojrzeć, trzeba być do niej gotowym - dobry terapeuta z którym masz dobry kontakt również jest bardzo ważny.... trzeba czuć z nim swego rodzaju więź, ufać mu. Czasem może wydawać się, ze tego brakuje ale tylko dlatego, że nie jest się na to gotowym.
    Jednak jak sama zauważyłaś nie wszystkie terapie, które przeszłaś były "nieudane". Terapia z Panią Kasią wniosła wiele w Twoje życie, Twoje a jednocześnie Twojej Mamy. Zauważyłaś, że uzależniłaś się od życia z Mamą, że nie wyobrażasz sobie bez niej życia - miłość do rodziców jest piękna, ale też nie może przeradzać się w takie uzależnienie. Wtedy zaczęłaś pracować nad sobą, Twoja mama przestała sie aż tak przejmować a co z tym się wiązało - kłótnie były coraz rzadsze. To ogromny sukces.
    Terapia grupowa - przykro mi, że nikt nie pytał o Wasze emocje, uczucia bo to bardzo ważne, ale i ta terapia odniosła pewne sukcesy i pozwoliła uświadomić Ci pewne rzeczy (po pierwszej terapii za sprawą pani psycholog zaczęłaś o chorobę obwiniać ojca a potem uświadomiłaś sobie, że to nie prawda - znalazłaś rzeczywistą przyczynę choroby). To ogromny przełom, plus i wygrana - ogromne zwycięstwo bo nie każdy byłby w stanie do tego dojść. Zobacz jaki to przełom w Twoim życiu, jak wiele osiągnęłaś, to jaka jesteś silna. Jesteś Wielka, przez duże "W" - przeszłaś daleką drogę, przez cały czas walczyłaś, uświadomiłaś sobie wiele spraw w tym ten najważniejszy - gdzie tkwi problem.... Jesteś Wielka i Silna: stawałaś się coraz silniejsza i z każdym dniem się stajesz. Walczyłaś, walczysz, chcesz walczyć i walcz dalej... Jesteś na świetnej drodze. Uda Ci się ♥
    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kochana nie masz czego współczuć. To wszystko jest już w większości za mną i miało bezpośredni wpływ na to jakim teraz jestem człowiekiem- i mimo pewnych wad, których nie lubię to cieszę się że jestem kim jestem:)
      Nawet relacje z ojcem mam lepsze bo musiałam dojrzeć do zrozumienia jego nałogu a zajęło mi to dokładnie 28 lat- bo dopiero mniej więcej od roku nie kłócę się z nim i nawet myślę, że na swój sposób go bardzo kocham.
      Do terapii wróciłam tylko na potrzeby bloga, już o nich od dawna nie myślę i nie przejmuję się tym czy coś mi pomogły czy nie.
      Ja chyba nie myśłałam poważnie o tym całym wyzdrowieniu, gdzieś tam wydawało mi się że cały czas mam nad tym kontrolę i że kiedyś z tym skończę bez większych problemów. okazało się, ze wcale nie jest tak łatwo...
      Myślę, że w ogóle terapie zaburzeń odżywiani są źle skonstruowane, razem z rozmową z psychologiem-równolegle powinny odbywać się rozmowy z dobrymi dietetykami!
      Przyznam że nie chcę "walczyć"- to mi się źle kojarzy, ze zmęczeniem, z ogromnym wysiłkiem i agresją- ja chcę po prostu cieszyć się życiem bez ograniczeń związanych z jedzeniem- jak już to osiągnę to będę najszczęśliwsza na świecie- a to ogromna motywacja:)
      ściskam jeszcze bardziej:);)

      Usuń
    2. Wiesz to przyszło samo z siebie - smutno mi się zrobiło kiedy o tym usłyszałam i rozpłakałam się.... Teraz kiedy napisałaś, że masz juz to za sobą i że akceptujesz siebie, cieszysz sie z tego kim jesteś (a jesteś przepiękną, cudowną, wrażliwą osobą o równie pięknym sercu i całym wnętrzu - ♥), jest mi nieco lżej, ale nadal jest smutno, że Ciebie to wszystko spotkało. Jesteś bardzo silną osobą a to wszystko Ciebie w jakimś stopniu też wzmocniło prawda?
      Cieszy mnie to, ze Twoje relacje z ojcem się poprawiły - jaki by On nie był to Twój ojciec, który kocha Ciebie i Twojego brata całym sercem, tylko sam ma problem z którym sobie nie radzi (a może już teraz i lepiej sobie radzi niż wcześniej).. I wydaje mi się, ze Go kochasz i zawsze Go kochałaś, tylko przez te Jego problemy być moze tego nie zauważałaś.
      Człowiekowi często wydaje się, że sam poradzi sobie ze wszystkimi problemami, że jest na tyle silny, ze sam je rozwiąże bez niczyjej pomocy - niestety jak zauważyłaś nie zawsze jest to takie proste i czasem wymaga pomocy innych,ale nie jest to niemożliwe. Nie wolno tylko się poddawać - trzeba w tym trwać i walczyć do samego końca ;)
      Z tymi terapiami masz rację bo i to i to jest istotne. Psycholodzy powinni też skupiać się na rzeczywistym problemie a nie tak jak pierwsza pani psycholog na pobocznych. Wydaje mi się, że Jej było najłatwiej skupić się na tym na czym się skupiła - właśnie tam znaleźć przyczynę Twoich problemów... Zamiast bardziej się skupić i "wysilić" od razu znalazła sobie przyczynę, nie skupiając się na tym, czy jest ona prawdziwa. I właśnie dlatego, że lekarze często idą na tę łatwiznę i nie ma tutaj współpracy z dietetykiem, czesto terapie nie przynoszą takich efektów jakie powinny :(
      To nawet lepiej i ładniej brzmi - "cieszyć się życiem bez ograniczeń jedzeniowch".... wiem, ze tak będzie bo każdego dnia udowadniasz, ze jest lepiej, że stajesz się coraz silniejsza i coraz bliższa swojego celu - tego z całego serca Ci życzę i za to będę trzymać kciuki ♥

      Usuń
  4. Bigosu z soczewicą jeszcze nie próbowałam. Ciekawe połączenie :D Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze mówiąc soczewicy prawie nie czułam ale przynajmniej byłam dzięki niej bardziej syta :)

      Usuń
  5. Ee mi tam deptak się podoba!:)
    Życzę miłego wypoczynku!
    Bigosik pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kielecki deptak dużo fajniejszy:)
      Dziękuję i wzajemnie:)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Obejrzałam i się popłakałam... i dalej lecą mi łzy, łzy poleciała jak powiedziałaś o śmierci mamy...
    Uważam że mam w 100% racje, psycholodzy doszukują się nie wiadomo czego, a w 99.9% jest to odchudzanie... u wszystkich których znam zaczęło się po przez odchudzanie... Walczę z Tobą, przetrwajmy te 3 tygodnie i wprowadzimy na nowo zmiany :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja mama taki robi dla mnie, ale bez jabłka, powideł i soczewicy :) Jak się go podpiecze po ok. godzinę przez dwa dni, to nabiera zupełnie innego smaku - jest wyśmienity!
    W wolnej chwili obejrzę filmiki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurde mój nie wytrzymał dwóch dni:) zjadłam na 2 podejścia:)

      Usuń
  9. TTH to świetny blog super osóbki jaką jest Ina ;)
    Bigos, bigosem ale czemu nie ma zdjęcia Chrupka! xD
    Co do filmiku to obejrzałyśmy cały z dużym zainteresowaniem. My wierzymy w to, że dasz sobie radę bo widzimy w Twoich oczach szczere przekonanie o bliskim sukcesie. Sama miałam epizod z psychologiem (Angelika) kiedy byłam na tydzień w szpitalu w celu wykonania szereg badań związanych z moimi dolegliwościami. Mimo, że dobrze mi się z panią rozmawiało o takich lekkich sprawach jak wspaniałe siostry, kochający rodzice bo nigdy nie miałam nic do zarzucenia moim bliskim to pani napisała w notce to co chciała... psychologiczny bełkot nie mający żadnego powiązania z moją osobą. Takie zdanie mam nawet po wielu latach gdzie moje postrzeganie całej tej sytuacji jest już diametralnie inne. Młodsza siostra również kilka razy widziała się z psychologiem i zawsze wracała zdenerwowana i pokłócona z mamą....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Wam już nie wystarczam???? hehe, Chrupuś czasem odmawia pozowania przed aparatem:):)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty