Tydzień w zdjęciach

I kolejny tydzień marca za nami.
Wiecie, że za równy miesiąc będę kolejny rok starsza?:)
A 3 dni później polecę świętować do Polski:):)
Już się nie mogę doczekać!

Ale ja nie o tym w sumie chciałam.
Post powinnam zacząć od ogromnych podziękowań za tak ciepłe przyjęcie moich ostatnich uzewnętrznień:) Podziękować wszystkim, którzy napisali ciepłe słowo zarówno tutaj jak i na instagramie.
To znaczy dla mnie bardzo bardzo dużo i działa niesamowicie motywująco!
Wiem, że jedyny sposób na pokonanie "potwora" to zaakceptowanie siebie i nad tym bardzo pracuję każdego dnia.
I nie będę udawać- nie zawsze mi się udaje, po dwóch tygodniach mam na swoim koncie 3 słabsze dni ale w każdej porażce widzę i tak wielką poprawę! 
Bo to co ja teraz nazywam kiepskim dniem, kiedyś było prawie idealnym w porównaniu do tych strasznych kompulsów, które potrafiły mi towarzyszyć od rana do nocy.
Dlatego taki dzień nie jest już dla mnie porażką a lekcją, z której muszę wyciągnąć wnioski.
Jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję za wsparcie!
I za poświęcenie chociaż tej jednej chwili na naskrobanie kilku motywujących słów:)

A tymczasem ostatnie kilka dni w nadal zimowym Oslo.
Pokazało się i słońce i śnieg i mróz i odwilż i znowu śnieg i mróz i tak na zmianę:)
Jeszcze nam trochę do wiosny brakuje ale już niedługo, już niedługo!


Odkryłam wspaniały sklep!
Nazywa się Søstrene Grene (link) i ma mnóstwo świetnych, designerskich rzeczy czy to do domu, czy do biura, czy dla dzieci. 
Nie wiem jakim cudem trafiłam tam dopiero teraz (mimo, ze już o nim słyszałam) ale chyba to co mnie najbardziej powaliło to...ceny.
I to powaliło pozytywnie! 
Zwłaszcza jeśli chodzi o dział, który zainteresował mnie najbardziej- artystyczny z farbami, pędzelkami i podkładami pod obrazy!
Kupiłam sobie zestaw akwareli za ok 18 zł i 3 pędzelki po 3-6 zł.
Jednym słowem będziem tworzyć!
Takie rzeczy w plastycznych sklepach kosztują tutaj 5 a nawet 10 razy więcej!





"Nie używaj więcej torebek niż to konieczne"


No i moje zakupy:)
Torba bawełniana (9 zł), worek na buty (2,5 zł), pocztówka (1 zł), szczotka do butelek (7 zł), szczotka do mycia naczyń (świetna drewniana! Jedzie do Potarganej Chałupki! cena ok 7 zł), drewniana łopatka (3 zł), pędzelki (3, 4 i 5 zł) 
Do tego wspomniane ale niewidoczne farbki i 2 torebki herbat na wagę- jedna mieszanka zielonej senchy i jedna owocowa. 
Taką torebeczkę napełnia się po same brzegi i za pełną płaci się 7 zł. 
Kasjerka ich nie waży- w domu sprawdziłam i faktycznie wychodziło po 100 gram (+/- 5 gr) i to jest 2/3 razy taniej niż w Polsce!
Ok, ok jaram się bo na prawdę rzadko się zdarza znaleźć tak fajny sklep i kupić tanie rzeczy w regularnych cenach:)
Pozostaje mi tylko zabrać się za malowanie:)




W minionym tygodniu nie tylko pracowałam nad tym co w głowie siedzi ale też nad tym co mam na głowie...
A miałam zrudziały pseudo blond z siwymi odrostami.
To efekt mojego pierwszego w życiu i chyba ostatniego farbowania u fryzjerki.
Miałam wyjść w jaśniejszym i chłodniejszym blondzie a wyszłam z tym samym co osiągałam farbując Joanną za 6 zł xD
Z tym że wtedy w styczniu wydałam 20 x więcej heh:)
Dlatego przed wyjazdem kupiłam farbę fryzjerską, która miała nadać moim włosom pożądany kolor nie-rudego jaśniejszego blondu...



Doradzono mi aby nie używać całego rozjaśniacza 12% tylko 30 gram zastąpić wodą tak aby uzyskać 9% bo dwunastka mogła totalnie spalić moje cienkie sianko.



Serio, bałam się i to dosyć mocno bo mogłam wyłysień, wyjść z jeszcze większym sianem na głowie lub z jajecznicą.

Wyszłam za to zielona:)
Ania z Zielonego Wzgórza by się mnie nie powstydziła:)



Na szczęście po 2-3 myciach kolor się troszkę zmienił i już nie jest ani taki szary ani taki zielonkawy:)
W zasadzie zaczyna mi się nawet podobać i być może jeszcze trochę się rozjaśni.
No ale moje odczucia tuż po zmyciu farby były średnie xD


W każdym tygodniu wpada też trochę dobrej michy:)
Wypróbowuję przepisy z różnych książek kucharskich ale nie ukrywam, że najbardziej smakuje mi moja prosta warzywna micha, tym bardziej jeśli znajduje się w niej awokado i batat:)
Ps. Kolejną miskę dorwałam we "Fretku" czyli norweskim lumpku- to ta wielka z Ikei, która kosztuje ok 80 zł
Ja ją znalazłam w idealnym stanie za mniej niż 5 zł:)




Testowałam też przepis z Minimalist Baker i wyszło dobre ale nie na tyle abym miała go powtarzać.
Jednak przyprawa garam masala ma specyficzny smak, do którego jeszcze się nie przekonałam ale będę próbować!
Jeśli ktoś chce sprawdzić osobiście przepis na takie trochę indyjskie danie to chętnie podeślę!





I zrobiłam sobie ciasto na Dzień Kobiet:)
I zjadłam sama bo Adam zapomniał sobie ukroić xD
No bo jakbym wyjęła z lodówki i postawiła na stole to by zjadł a tak to pewnie nawet go nie zauważył.
Albo nie chciał zauważyć xD
W każdym razie wyszło pycha i miałam zdrową słodką przegryzkę przez 3 dni a w zasadzie to zastępowało mi cały posiłek bo pełne ziarna sycą i to bardzo!
A robiłam je na drożdżach z mąką owsianą i razową:)
Polewa to u mnie zawsze kakao z 2 łyżkami oleju kokosowego i pokruszonym ziarnem kakaowca.





Uwielbiam wyhaczać nowe książki:)
Tę poniżej koleżanka pokazywała mi dosłownie kilka dni wcześniej na FB w polskim wydaniu.
No i przypadkiem wynalazłam ją w koszu z promocjami w moim ulubionym wiecznie wspominanym tutaj Fretexie. 
Całe 20 koron (9 zł) szczęścia do czytania i nauki języka:) 



Najlepiej uczę się przez czytanie.
Zaznaczam ołówkiem słówka i zwroty których nie rozumiem, lub które wydają mi się ciekawe, przepisuję je i ewentualnie tłumaczę.
I w końcu zmobilizowałam się do kupna słownika.
To nie byle jaki słownik bo najlepszy i jednocześnie jeden z niewielu dostępnych na rynku.
Swoją drogą paranoja- jesteśmy największą mniejszością narodową w Norwegii (ponad 200 tysięcy osób choć liczę, że nawet grubo ponad 300) a na półce w księgarni 4 tytuły, z czego 2 to mini słowniczki.
A czemu musiałam się mobilizować do kupna?
Bo długo wydawało mi się, że wydanie prawie 300 zł na słownik to gruba przesada.
Teraz uważam że jakąkolwiek naukę powinnam zacząć od sprawienia sobie własnego egzemplarza!
I teraz mam zaciesz:)



W minionym tygodniu przypomniałam sobie też jaką radość dawało mi bieganie.
pokazało się cudne słońce i po prostu musiałam to wykorzystać!
Teraz biegam bardzo rzadko ale wiem, że wraz z wiosną wrócę do tego.
A czemu nie od razu?
Bo ja to muszę poczuć!
To słońce na twarzy, te długie dni, to ładowanie baterii podczas biegu i niesamowite uczucia gdy widzę piękne krajobrazy skąpane w norweskim słońcu.
Wtedy biega mi się cudownie!
A gdy mamy śnieg wiatr i mróz?
Niekoniecznie.
Ale w piątek było cudownie:)








No i Chrup!
Nie może być podsumowania tygodnia bez Chrupa vel Klemensa:)
Ba! Żadna notka bez niego obyć się nie może:)
No rozbraja mnie smarkacz mały!
Rozbraja po prostu!

-Chrupek, przeszkadzasz mi...
-Psepjasam, psysedłem tylko dać ci buzi w nogę:)


Chrupek kradziej:)



I Chrupek przy kompie.
Prawda jest taka, że ja mu tylko dyktuję a to on pisze notki:):)







Jesssu zasypałam Was.
Notka ma chyba z kilometr...
Ale jak to mówił Sid z Epoko Lodowcowej: Przetrwają ( a w tym wypadku wytrwają) najsilniejsi!
:)
I już na sam samiutki koniec filmik o nie kim innym jak o Chrupku:)



Pozdrawiaaaaaaay:)

Klem, klem:)

Komentarze

  1. Bardzo fajne widoki, ale oczywiście Chrupek wymiata :)) Sklep i mi na pewno by się bardzo spodobał, a to danie indyjskie wygląda przepysznie,podobnie zresztą jak ciasto :) Życzę Ci kolejnych udanych tygodni :))

    OdpowiedzUsuń
  2. W Polsce będziesz podwójnie świętować :)
    Uświadomienie sobie, gdzie i w czym problem do bardzo dużo i od tego się zaczyna. Te 3 "gorsze" dni to nic w porównaniu do tego co już osiągnęłaś, ile zdobywasz każdego dnia. Każdy miewa gorsze okresy w życiu, człowiek ma prawdo do tego aby poczuć się gorzej, mieć gorszy humor, wypłakać się - to normalne uczucia, które posiada każdy człowiek i trzeba dać im upust. Z pewnością nie można tłumić ich w sobie, gromadzić, bo wówczas człowiek czuje się jeszcze gorzej.

    " Dlatego taki dzień nie jest już dla mnie porażką a lekcją, z której muszę wyciągnąć wnioski."
    I słusznie. Nasze życie, doświadczenia w tym te smutne powinny dodawać nam siły do dalszej walki, pokonywania przeszkód... powinni sprawiać, ze chcemy walczyć dalej, uczyć jak już nie postępować :) Takie podejście każdemu ułatwi zycie ;)

    W temacie zdjęć. Bardzo lubię takie sklepiki (tak jak księgarnie). Już na zdjęciach widać, ze panuje tam przyjemny klimat ;)Widzę, ze zakupy udane :) Czyżbyś postanowiła wrócić do rysowania? :)
    Miałaś przygody z farbą i włosami :P Przynajmniej nie było nudno :D
    Miska świetna i ma odpowiednią pojemność :D Mniej niż 5zł? To praktycznie jak za darmo - bez wahania bym kupiła - świetna a jej zawartość apetyczna :) A jakiej ona jest wielkości? Zmieścił by się w niej Chrupek? :D
    Zainteresowało mnie zdjęcie pod tym z miską. Co leży na talerzyku ze zdjęciem z prostokątnym talerzem/miseczką? To jakieś paszteciki? ;)Przepisem na ciacho też nie pogardzę :D
    Twoja maseczka była z masła orzechowego? :D Troszkę wyglada tak jakbyś masło orzechowe nałożyła na twarz i to jeszcze taki crunhy :P (przepraszam za to skojarzenie ;D)

    Chrupek przeuroczy.... Myślał, że jak zje coś z miseczki to nikt nie zauważy a tu jest dwód i zdjęcie z ukrytej kamery a nawet film :D W króliczym sadzie się nie wywinie, ale też zaraz go uniewinnią, bo jest przesłodki :D
    Może sprawdź też, czy w nocy Chrupek nie pisze króliczego bloga :D

    Dziękuję za tak ciepły post. Mam nadzieję i życzę Ci aby każdy kolejny dzień, tydzień, miesiac był udany, pełen cudownych wspomnień i przepięknych chwil. Niech uśmiech nie znika z Twojej twarzy. Przesyłam dużo ciepła ;) ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miska jest bardzo duża, spokojnie i dwa Chrupki by się zmieściły:)
      na talerzyku mam po prostu kotlety sojowe. Rzadko je jem ale czasem jak jestem bardzo głodna lubię je dorzucić do mojej warzywnej miski:)
      Muszę wrócić do rysowania! Nie wiem czemu mam takie zastoje tym bardziej, że daje mi to mnóstwo radości i satysfakcji! Ale chętnie też "pobawię się" farbami, choć to nigdy nie był mój konik ale spróbuję:)
      Masło orzechowe? bleee:) z reguły nie nakładam na twarz noc co służy do jedzenia bo to mi te produkt obrzydza xD Maseczka to glinka naturalna, tutaj zmieszałam taką szarą z żółtą i dlatego powstała trochę taka zgniła zieleń xD
      To ja dziękuję za za każdy komentarz bo każdy jest od serca :*

      Usuń
    2. Chrupek też ogromnym króliczkiem nie jest - taki zgrabny i powabny :)Bardzo fajna taka miska - szkoda, ze tutaj u siebie nie widziałam takich (są tylko małe miseczki bambusowe).
      Wydaje mi się, że każdy ma taki "zastój", że na nic nie ma się ochoty, nic nie smakuje a to co kiedyś sprawialo radość, przestaje bawić... Człowiek potrzebuje odpoczynku, czegoś nowego, czasu na przemyślenie pewnych spraw, poukładanie ich sobie w głowie i wewnątrz siebie, ale to z czasem przechodzi i pasja wraca :)Ciesze się, że postanowiłaś do tego wrócić i życzę Ci aby sprawiało Ci to jeszcze wiecej radości niż wcześniej (wierzę, że tak bedzie ♥) A z farbami jak najbardziej warto spróbować... a nóż to pokochasz ;)
      Rzeczywiście może to obrzydzić dany produkt. A masła orzechowego nawet byłoby mi szkoda by wykorzystać go w celu maseczki :P Kiedyś czytałam jakiś artykuł w którym napisali, że masło orzechowe świetnie sprawdza się jako "krem" do golenia :P A o takiej glince słyszałam dużo dobrego :)

      Przesyłam dużo optymizmu i uśmiechów. Zaszłaś już daleko i dalej zajdziesz. Będzie dobrze, tylko się nie poddawaj i nie trać wiary w swoje możliwości, bo możesz wiele ♥ :)

      Usuń
  3. Ooo czyli jakby nie było - już niedługo Twoje urodziny :) Świętowanie w Polsce? Brzmi świetnie :)
    Co do koloru to efekt końcowy mi się podoba. Jednak nie doradzę nic w kwestii koloryzacji, bo mam naturalny odcień włosów, nigdy nie farbowałam, więc zwyczajnie się na tym nie znam.
    To Twoje ciasto wygląda bardzo smacznie i z chęcią poznałabym na niego przepis. Uwielbiam takie propozycje na drożdżach :)
    A co do Chrupcia - to wreszcie się wydało, jak go wykorzystujesz... Biedny piszę za Ciebie na bloga... Pewnie teraz też byśmy się nie dowiedzieli, ale sam dodał coś od siebie i sprawa ujrzała światło dzienne ;)
    A swoją drogą? Szybko pisze? Może i mnie by się przydał taki sekretarz kochany i puchaty :) :) :D
    Buziaki! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe Chrupek skacze po klawiaturze jak szalony, dobrze, że mój komputer i tak już na wykończeniu:)
      Ale Chrup ma pracę u mnie na pełen etat powiedział, że więcej zleceń nie udźwignie:)

      Usuń
  4. Też mi żal tyle kasy na porządny słownik pol-nor ale powoli dojrzewam do tej decyzji :D
    Swoją drogą - masz pięknego storczyka!!! Uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzaliśmy już z Adamem i na prawdę warto kupić, w końcu możemy przetłumaczyć praktycznie każde słówko i nie martwić się czy translator tym razem prawdę nam mówi czy, jak to często bywa, jakieś totalne głupoty:)
      Storczyk Adamowy, dostał na urodziny od znajomych ale ja go sobie przywłaszczyłam i też każdego dnia się nim zachwycam:):)

      Usuń
  5. Też mi żal tyle kasy na porządny słownik pol-nor ale powoli dojrzewam do tej decyzji :D
    Swoją drogą - masz pięknego storczyka!!! Uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno już nie pokazywałaś swoich rysunków. Bardzo ładnie Tobie wychodziły. Taka pasja potrafi nieźle odstresować, bo zapomina się o otaczającym świecie. A poza tym bardzo podobają mi się takie sklepy, gdzie można kupić dużżżoooo przyborów do malowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojj b dawno ie rysowałam:( Wrócę do tego i ie będę już robić sobie przerw, lepiej narysować coś małego co nie zajmie mi dużo czasu ale rysować stale. Masz rację, to najlepszy odstresowywacz, no może zaraz po Chrupku:)

      Usuń
    2. No tak zwierzęta mą przewagę i to zdecydowaną.

      Usuń
  7. Super, że będziesz malować :) Sama muszę do tego wrócić, bo dobrze zajmuje głowę - jak siadam, mam wenę i rysuję lub maluję (lub robię kartki okolicznościowe), to nie myślę o głupotach, jedzeniu czy "Która to godzina, czy muszę zrobić to, to lub tamto?" - czas nie istnieje, a ja z językiem wywalonym na brodzie tworzę :P
    I piękne słońce macie w Norwegii! Nie dziwię się, że nabrałaś ochoty na bieganie. Ja tez sezon biegowy zaczynam, jak CZUJĘ wiosnę w powietrzu - jest tak rześko, delikatne słonko... Aż mnie wtedy nosi. Zakładam buty i idę biegać, wdychając to wiosenne powietrze i patrząc na świat, który zatapia się w delikatnym i nieśmiałym słonku :) Choć nie biegam długich dystansów - 3-5 km max - i generalnie nie lubię biegać, to te wiosenne truchty kocham najbardziej :) Albo letnie - jak wstaję po 5 rano (tak, jestem dziwna :D), ludzie zbierają się do pracy, a ja idę truchtać nad rzekę (w okolicy rodzinnego domu). Jest w miarę spokojnie, idealna temperatura. Potem wracam, rodziców już nie ma, bo wyjechali do pracy, a ja wypuszczam na ulicę psa, żeby sobie radośnie pobiegał podczas mojego rozciągania. Co chwila wtedy do mnie podbiega i mnie liże :P Ach, dobrze, jest mieć takie wspomnienia :)

    Trzymam za Ciebie mocno kciuki. Taką drogę pokonałaś, że teraz będzie tylko lepiej. Ściskam mocno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widzę że doskonale się rozumiemy i w sprawie rysowania i w sprawie biegania:) Bardzo fajne wspomnienia biegowe! Też takie kolekcjonuję w głowie:) Wszystko co napełnia mnie optymizmem:)
      Dziękuję za 3manie kciuków, dam z siebie wszystko aby było dobrze:)

      Usuń
  8. ciasto wygląda pysznie, a danie indyjskie bardzo apetycznie. Oczywiście Chrupek rządzi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne zdjęcia ! :)
    Uwielbiam rysować pędzelkami. Bardzo mi się podobają twoje miski chyba bambusowe ( lub drewniane ) muszę takich poszukać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najpiękniejsza optymistka ! :) Zainspirowałaś mnie abym robiła więcej zdjęć siebie i tego co robię do tygodniówek a nie tylko jedzenia. Postanawiam poprawę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że tydzień był udany - to tak jak i u mnie!
    Zdjęcia przepiękne - naprawdę bardzo mi się podobają. W tym sklepie sama bym zaszalała, bo uwielbiam takie ;pierdoły; nawet jeśli później będę na nie tylko patrzeć. Jedzonko apetyczne, no i włoski piękne!

    OdpowiedzUsuń
  12. W Irlandii też mam dostęp do tego sklepu, którego nazwy nigdy nie umiem wymówić :D też byłam zaskoczona cenami, bo myślałam, że do sklep dla bogaczy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wymawia się łatwo, choć nie potrafię zapisać jak czytamy Ø w Søstrene ale jak powiesz przez zwykłe O to też nic się nie stanie:)

      Usuń
  13. Ważne, żeby się nie poddawać. Upadać i podnosić się:)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie już całkiem wiosenne widoki za oknem, a gdy patrzę na Twoje zdjęcia to mi trochę zimno;)
    Sklepik cudowny, u nas w Krakowie lubię do Pepco zaglądać, bo tam też w fajnych cenach różne różności się pojawiają, oczywicie to zupełnie nie to samo, ale namiastka... w lumpeksach też przeróżne rzeczy można wyszukać, tylko że specjalistką od tego jest moja przyjaciółka, ja jakoś nie trafiam na perełki, niestety. Historia z farbowaniem włosów bardzo zabawna, choć wiem, że wtedy do śmiechu Ci nie było;)) Natomiast cena słownika zbiła mnie z nóg, szok! Oby się sprawdził.
    Pozdrowienia serdeczne i buziaki dla Chrupcia:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej fàjny blog ! Szkodà tylko że posty sìę tàk żàdko pojawìają .

    Ps Pozdrów Chrupka.

    OdpowiedzUsuń
  16. O rany tyle cudnych i śmiechowych fotek, że nie wiadomo od czego zacząć xD
    My nie możemy znaleźć dobrej jakości drewnianych miseczek niestety... ale nadal będziemy szukać bo bardzo nam się podobają :) Chrup wymiata! Jutro robię sesję zdjęciową królikowi kuzynki i taki drugi Chrupek by mi się marzył :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty