Pokonam zaburzenia odżywiania

Czy dziś może być 6 stycznia?
Niee, nie chcę się cofać w czasie.
Nigdy nie chciałam nawet o sekundę, chyba że mogłabym zmieniać przeszłość...
Po prostu tak siedzę, rozmyślam i dochodzę do odkrywczego wniosku, że tak właśnie powinien wyglądać mój początek roku.
Ten moment kiedy zaczynamy z czystą kartą, nowy rok, nowa ja, mnóstwo postanowień i pewność, że tym razem się uda.
U mnie się nie udało.
W zasadzie nie wiem czy choć 1 dzień w styczniu miałam dobry.
Dobry w pewnym określonym sensie.
Dobry bo wolny od zaburzeń odżywiania.
Może jakieś pojedyncze dni się zdarzały, w lutym było ich już więcej ale też bez szału wielkiego.
To takie głupie trochę bo pokazuję tutaj zdrowe, kolorowe potrawy i ogólną hygge z życia a tymczasem nie wszystko jest takie jak być powinno.
Czasem nic nie jest.
Bo we mnie są dwie zupełnie różne osoby.
Jedna pełna wdzięczności do losu, szczęśliwa, energiczna i naprawdę optymistycznie nastawiona do siebie i świata.
Druga zdołowana, zła, zakompleksiona, leniwa, odkładająca wszystko na później, pesymistka, i za to wszystko pełna nienawiści do samej siebie.
Gdy ta pierwsza jest u władzy życie jest piękne!
Ta druga za to przychodzi razem z napadami kompulsywnymi i bulimicznymi czyli, nazwijmy to po imieniu- z obżarstwem do granic możliwości i często wymiotami.
Walczę z tą drugą "złą" mną już prawie połowę życia.
Czasem tylko myślę, że walczę a czasem walczę naprawdę.
I teraz jest to naprawdę.
Mimo, że to dopiero tydzień.
Ale pierwszy od dawna tydzień tej szczęśliwej Magdy.
Tej, co nie musi nic udawać, tej za której uśmiechem kryje się tylko i wyłącznie prawdziwa radość a nie próba ukrycia złości i łez.
Muszę sobie ten tydzień zapisać, utrwalić i powtarzać, powtarzać, powtarzać już zawsze!






















Są pierwsze w życiu kwiaty od brata, a to znaczy bardzo dużo bo nasze relacje bywają ciężkie.
Jest moja mała puchata ciepła kulka, która stała się dla mnie takim promyczkiem- wystarczy jedno pogłaskanie, wystarczy jego nosek przy moim nosie i jedno ufne spojrzenie małej istotki, która jest całkowicie zależna ode mnie- i te problemy jakieś takie mniejsze się stają:)
Są moje miski drewniane, a w nich jedzenie, które nie powoduje napadów i wyrzutów sumienia, a daje szczęście, zdrowie i siłę do walki z kompulsami:)
Jest Norwegia i te piękne skandynawskie widoki, które uświadamiają mi, że świat jest niesamowity i że chcę się nim cieszyć i go poznawać!
Jest Adam, wymieniony prawie na końcu ale najważniejszy! 
Oboje dużo przeszliśmy i pewnie dlatego tak dobrze się rozumiemy, choć mamy zupełnie różne charaktery. 
Każdego dnia dziękuję losowi, że postawił Go na mojej drodze- dziękuję za to nawet jak mnie zdenerwuje:)
No i jestem ja, uśmiechnięta, szczęśliwa, zdrowa i pewna siebie, pełna zapału, wdzięczności, empatii i otwartości na świat.
To dopiero szósty dzień.
Ale dla mnie AŻ szósty.
Trzymajcie kciuki aby było ich jak najwięcej:)







Komentarze

  1. Trzymam mocno kciuki, byś za rok mogła napisać że to już 58 tydzień! Jesteś na baardzo dobrej drodze, utrzymuj poziom endorfin na nieprzyzwoicie wysokim poziomie! <3 Raczej nie piszę nigdzie o swojej przypadłości, ale kiedy mi trafi się dzień czy "dni" doła to zazwyczaj robię temu wszystko na przekór - pyszne jedzenie, wesoła muzyka, spacer, film - wszystko by się od tego spróbować odciąć, i też z dnia na dzień udaje się coraz lepiej :D! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ahh chciałabym tak potrafić! Ja ja łapę doła zamykam się w sobie i wtedy właśnie problemy atakują ze zdwojoną siłą.
      Ale próbuję się też "odmóżdżać" komediami i jakimiś nieskomplikowanymi filmami poprawiającymi nastrój więc może nie jest ze mną wcale aż tak źle:)

      Usuń
  2. Bardzo ucieszył mnie ten post. Siedzę, piszę komentarz i sie uśmiecham. Bardzo miło coś takiego przeczytać :)
    Właśnie taką "Szczęśliwą Magdą" powinnaś być na co dzień, taką Magdę każdy chce oglądać, widzieć Twój szczery uśmiech, radość w oczach :) Życzę Ci abyś z każdym tygodniem mogła powiedzieć "to był tydzień tej szczęśliwej Magdy"... życzę Ci i wierzę, ze to Ci się uda. Tak jak napisała Paulina jesteś na bardzo dobrej drodze. Już postawiłaś ten najtrudniejszy - pierwszy krok i zaczęłaś podążać tą drogą.... teraz podążaj nią dalej, do przodu i nieustannie ;) Dalej otaczaj się ludźmi, zwierzątkami (bo jest przecież Chrupek) przedmiotami i miejscami, które Ciebie uszczęśliwiają, rób to co kochasz, co sprawia, że się uśmiechasz :) Wiadomo, ze czasem każdy miewa te "gorsze" dni, ale wazne by się nie cofać - robić to co nas uszczęśliwia, porozmawiać z bliską osobą, przytulić zwierzaka - Chrupka ;) Kiedy ma się obok siebie osoby (nawet jedną osobę), których się kocha i którzy kochają nas, można przetrwać każde smutne chwile, bo odchodzą one w zapomnienie... Jesteś Wielka - przed duże W, wiele osiągnęłaś i wiele jeszcze osiągniesz :) To będzie udany i szczęśliwy rok... Trzymam kciuki ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo kochana, nawet nie wiesz jak bardzo cenię sobie Twoje wsparcie i ciepłe słowa:)

      Usuń
    2. Nie musisz dziękować. Cieszę się, że w jakimś stopniu mogę być dla Ciebie wsparciem :)
      Będziesz szczęśliwa, bo na to szczęście zasługujesz - należy Ci się tak jak każdemu. Dużo pomaga zmiana nastawienia do życia i jego postrzegania. Wiadomo, że trzeba być realistą, ale jednocześnie nie można zapomniać o marzeniach, bo one dodają siły i uskrzydlają. Trzeba wierzyć, ze one się spełnią i dążyć do ich spełnienia - nie zniechęcać się czasem (jedne wymagają jego wiecej a inne mniej).
      Nie można być ciągle na "nie", nie można widzieć świata tylko w tych szarych barwach. Trzeba nauczyć się dostrzegać piękno nawet z pozoru błahych i najmniejszych rzeczach (takich jak śpiew ptaków, wiosenny deszcz, kwiatek, który dostaliśmy od kolegi lub bliskiej osoby, smaczne ciasto, dobra książka....), bo tak na prawdę są one wielkie i mają ogromną moc. Radość nawet z drobnych rzeczy, marzenia, ludzie których kochamy dodają siły do walki z przeciwnościami losu.... żyje się lżej. :)
      Trzeba powoli z każdym dniem uczyć się kochać siebie, akceptować ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami. Nie doszukiwać się w sobie samych złych cech i wszystkiego co najgorsze. Nie ma ludzi lepszych i gorszych, każdy jest sobie równy, każdy jest taki sam i każdy zasługuje na prawdziwą radość i szczęście. To wszystko przychodzi z czasem i dochodzimy do celu małymi krokami, jednak warto pracować i nie wolno się zniechęcać, bo "nagroda" jest wielka :)
      Sama po sobie widzisz jak takie dni są wyjątkowe i jak się czujesz :) Jestem z Tobą ♥

      Usuń
  3. Ja Cię doskonale rozumiem. Nawet nie wiesz jak bardzo. Sama od lat zmagam się z zaburzeniami odżywiania. Na przełomie ostatnich kilku lat, bywało, że ważyłam 15 kg mniej i 10 więcej. Zaburzenia odżywiania się czasem jak alkoholizm, z tym, że ciężej jest walczyć osobom takim, ja my, bo z jedzeniem mamy kontakt na co dzień. U mnie zdecydowanie lepiej jest od Nowego Roku, bo walczę ze sobą, ze złymi nawykami świadomie i jestem zdeterminowana, aby ta "zdrowa strona mocy" zdeterminowała moje lenistwo, upadki.
    Życzę Ci tego szczęścia na co dzień, coraz więcej i więcej! ...i żebyś po prostu wytrwała w tym, co robisz, co kształtuje Cię i prowadzi do lepszego "ja" :) Warto walczyć o siebie, o zdrowie :)
    Pozdrowionka cieplutkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że tak sobie świetnie radzisz! Ja jestem dwa miesiące za tobą bo dopiero w marcu się "ogarnęłam" ale to nie ważne, każdy udany dzień jest niesamowity- czy to 60 z kolei czy 6:)
      Bardzo bardzo dziękuję Ci moja droga imienniczko za wsparcie:):)

      Usuń
  4. Taki pozytywny wpis cieszy! :) Trzymam kciuki żeby ta lepsza, pozytywna i optymistyczna Magda wygrywała każdego dnia - dasz radę! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki pozytywny wpis cieszy! :) Trzymam kciuki żeby ta lepsza, pozytywna i optymistyczna Magda wygrywała każdego dnia - dasz radę! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Madziu, jesteś wspaniałą dziewczyną. I nie warto mówić, że się walczy ze sobą - siebie trzeba po prostu zaakceptować i przyjąć, z zaletami i wadami. Kiedy pojawia się prawdziwa akceptacja siebie, łatwiej jest się zmienić. Ja dopiero niedawno to zrozumiałam i wreszcie wiem jak to jest, kiedy naprawdę się lubi siebie. A mam już 43 lata. Teraz kiedy coś mi się nie udaje, nie mam do siebie pretensji, spokojnie przechodzę nad tym do porządku dziennego i działam tak, by było lepiej. I nie wiem, czy to rzeczywiście prawda, ale słyszałam, ze kiedy przestaje się jeść mięso, dużo łatwiej i szybciej zachodzą w człowieku zmiany na lepsze. Mnie udało się pokonać silną nerwicę lękową, z którą zmagałam się przez wiele lat. A po roku bezmięsnego odżywiania i innych zmian w diecie jestem wreszcie wolna od tego koszmaru.
    Na pewno wszystko będzie już dobrze, wierzę, a wręcz wiem! Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym niejedzeniem mięsa i pozytywnymi zmianami coś jest faktycznie na rzeczy bo ja momentami mam wrażenie że jestem zupełnie inną i to lepszą osobą i dzięki temu, że nie jem zwierząt i przez to, że robię coś dobrego też dla siebie.
      A może po prostu zaczynam psychicznie dojrzewać xD
      Dziękuję bardzo za tak ciepłe, budujące słowa:*

      Usuń
  7. Typowych kompulsów czy bulimii nigdy nie miałam, ale odkąd przestałam liczyć kalorie i jeść bardziej intuicyjnie (z myślą "lekarze każą mi przytyć"), to zaczęłam podjadać. Nie był to może typowy Extreme Hunger, ale pewien rodzaj. Jezu, ile wtedy było płaczu i rozmów z mamą... Gdyby nie ona, to bym się rozsypała całkowicie.
    Ale z każdym dniem jest troszkę lepiej i choć czasem pojawiają się niezdrowe myśli typu "Nie jedz", "Idź znowu ćwiczyć" czy "Przytyjesz", to jest to zdecydowanie rzadziej. Uświadomiłam sobie dwie rzeczy: jeśli chcę się cieszyć zdrowiem, nie mogę się ani głodzić, ani objadać. Trzeba zrównoważyć. Nie może być też tak, że ćwiczę intensywnie codziennie, żeby zrekompensować sobie jedzenie, bo nie tędy droga. Nie głodziłabym swojego dziecka i nie kazałabym mu ćwiczyć codziennie, tak samo nie pozwoliłabym mu na wsuwanie słodyczy, pizzy i makaronu codziennie w ogromnych ilościach - dlatego nie mogę tego robić sobie. A siebie też muszę pokochać, choć stale nad tym pracuje i jest to głęboko zakorzenione w psychice.

    Przesyłam dla Ciebie ogromnie dużo wsparcia, tulę mocno i ściskam. Pamiętaj, że osoby, które wyszły z ED, też najpierw zaczynały - nie od razu pojawił się u nich długi okres bez napadów. Zaczęło się od jednej chwili. Jednego posiłku. Jednego dnia. Tygodnia. Miesiąca. Będą wzloty i upadki, i to nie jest tak, że jak kilka razy będziesz silna, to te myśli nigdy nie wrócą. Ale nauczysz się z nimi walczyć. Bo zasługujesz na to. I nic nie jest ważniejsze niż Twoje zdrowie i szczęście :*

    OdpowiedzUsuń
  8. mocno,mocno trzymam za Ciebie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam podobnie, ale to chyba normalne. Jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Zdarzają nam się nerwy i niepowodzenia. Nie poddawaj się i walcz, walcz, walcz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Życzę Ci zatem, aby wszystkie kolejne miesiące były miesiącami szczęśliwej Magdy ;) Masz dla kogo i czym się cieszyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że każdy ma w sobie dwie natury, dwie osoby, dwie siły...każdy z nas w jakiś sposób walczy sam ze sobą. Ja również walczę. Cieszę się, że się nie poddajesz i idziesz do przodu. Zmieniłaś sposób odżywiania, ćwiczysz i w ogóle starasz się, aby Twoje życie było lepsze i pełniejsze. I wierzę, że nadejdzie moment, kiedy ta szczęśliwa Magda będzie miała pełną władzę na tą drugą :)

    OdpowiedzUsuń
  12. powiem Ci, że ja też miałam (mam?) z tym problemy, ale walczę!
    Ważne, że zdajesz sobie z tego sprawę, że masz siłę walki :* Ta druga osoba w tobie, ta z niskim samopoczuciem, ze smutkiem- musi zniknąć! Ale nie zniknie od tak, musi pokonać ją ta wesoła Ty- dopóki nie umocnisz się w swej radości, wdzięczności i pozytywności smutna ty będzie cię niestety prześladować..
    Ale wierzę, że jesteś na tyle silna, szczęśliwa, że dasz rady! :*

    Do boju, bo nie jesteś niczemu winna! :*

    P.S. Właśnie obejrzałam Instagrama- zielony kolor zamiast blondu? Może nie jest tak źle <3 Trzymam kciuki! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystko się dzieje po coś i ludzi, których spotykamy "przypadkiem" na naszej drodze wcale nie są przypadkowi. Dostajesz to, co na pewno będziesz mogła unieść. Trzymaj się Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana! Jesteś wspaniała i mimo, że nie znamy się osobiście to czujemy, że jesteś bardzo ciepłą i przede wszystkim szczerą osobom. Trzymamy kciuki aby jak najczęściej ta Twoja optymistyczna strona zdominowała tą drugą bo zdecydowanie na to zasługujesz :) :***

    OdpowiedzUsuń
  15. Chcę czytać tylko szczęśliwą Magdę i tego Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Trzymaj się mocno :) Wydaje mi się, że każdy z nas tak ma, ja mam ostatnio bardzo dziwny czas i niestety na wsparcie nie mogę liczyć, ale jestem przyzwyczajona jakby świat kazał mi zaakceptować samotność i izolację. Zwierzęta mają terapeutyczną moc, jakbym mogła to bym spała z moją Fifi, ale niestety moja królica to szatan, jedno dobre - dzisiaj w toalecie rozwinęła papier z rolki łapkami, dostarczyła mi tym śmiechu za całe lata. Trzymaj się jeszcze raz i jak to mawiają w koreańskich dramach "fighting" :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiem coś o tym... Dokładnie z tym samym walczę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Oby jak najwięcej szczęścia było w Tobie. :)
    Mam nadzieje że u mnie niedługo nastaną " te szczęśliwe dni ":)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty