Dzień TRZECI, o kompleksach, kurzych łapkach i żółtym zębie:)

Przeglądałam dziś zdjęcia na telefonie.
Przyznaję, że te na instagrama obrabiam.
Schemat jest zawsze taki sam, podkręcam kontrast, obniżam jaskrawość.
I tyle.
Nie robię tego aby coś wyglądało lepiej, robię to aby coś wyglądało tak jak ja to widzę podczas robienia zdjęcia. 
Bo gdy biegam widzę świat jaśniejszym i bardziej kolorowym niż to co potem wychodzi na zdjęciu.
Bo gdy fotografuję moje kolorowe jedzonko patrzę na nie jak przez różowe okulary- ma piękne i soczyste barwy a na zdjęciu wydaje mi się za szare! 
Takie bez blasku.
Ja wiem, że mam wadę wzroku ale cóż poradzę, że ja odbieram świat dużo piękniejszym, cieplejszym, bardziej kolorowym...
Jedynie zdjęć z aparatu nie ruszam, co wyjdzie to wyjdzie, mistrzem w ustawieniach obiektywu nie jestem i czasem schrzanię ujęcie ale zawsze wybiorę jedno, które mi się podoba i którego nie trzeba obrabiać.
Czemu o tym piszę?
Bo czasem mam takie dni kiedy chciałabym zrobić ze zdjęciem coś więcej niż tylko wyostrzyć...czasem chciałabym na przykład zakryć to czego w sobie nie lubię.
I tak miałam dzisiaj przeglądając niektóre zdjęcia.
Ale stwierdziłam, że zamiast je retuszować lub usuwać..dodam je na bloga i pokażę Wam czego w sobie nie lubię!
I co mam zamiar z tym fantem zrobić.


Sylwetka...mały biust, który tak na prawdę nigdy nie był moim kompleksem, za to brak wcięcia w talii już trochę tak.
No i boczków nie lubię i tłuszczyku między udami też...
Ogólnie sprawa wygląda tak, że po rzuceniu palenia 2,5 roku temu przytyłam przynajmniej 5-6 kg.
Przez kompulsy do tej pory tej wagi nie zrzuciłam a czasem nabierałam więcej.
Miałam też taki czas około 5 lat temu, że rozchorowałam się i przez 3-4 tygodnie miałam jadłowstręt. 
Schudłam wtedy do nieco ponad 53 kilogramów (przy wzroście 173 cm) czyli miałam minimum 10 kilogramów mniej niż na tym zdjęciu poniżej.
Czułam się jak cień człowieka, nie miałam siły, wszystko na mnie wisiało i non stop słyszałam docinki, że jestem za chuda.
Potem przytyłam i słyszałam, że przytyłam xD
To nie jest dobre gdy ma się zaburzenia odżywiania!
A teraz? Teraz już ludzie przyzwyczaili się do tego jak wyglądam i nie słyszę, że "się poprawiłam" więc nie mam na tym punkcie jakiegoś kompleksu.
Ale ciało chcę mieć silne i jędrne, takie które będzie mnie sprawnie niosło przez kolejne kilometry biegu:)
Wiem, że wszystko jest do zrobienia i będzie "efektem ubocznym" wygrania z kompulsami- bo gdy ich nie mam to ciało bardzo szybko wraca do formy, 
nawet jeśli nie straci przy tym grama tłuszczu.
Po prostu czuję się wtedy rewelacyjnie bez względu na wskaźnik wagi (której nie mam xD)
Jedyne co muszę świadomie poprawić to wypchnąć cyc do przodu i przestać się garbić, 
bo zawsze chodziłam pięknie wyprostowana a teraz jakoś tak te ramiona zaokrąglam.
Ogólnie mówiąc myślę, że jestem na dobrej drodze do wzmocnienia ciała i całkowitej jego akceptacji:)
Nawet jeśli nigdy nie będę miała 60 cm w talii...(kiedyś miałam ale byłam wtedy patykiem strasznym xD)


Kolejne zdjęcie przedstawia inny kompleks...taki w sumie nowy xD
Moje kurze łapki!
Z jednej strony są większe bo mam trochę niżej oko i jak mam zaciesz to robi się naturalnie więcej zagięć między powieką a policzkiem xD
Ale nie ukrywam, że to też kilka lat zaniedbań, palenia, niezdrowej michy.
Teraz wklepuję kremy, maseczki i peelingi ale przyznam, że liczę głównie na wspaniałe działanie tego co serwuję sobie od środka czyli prosto do żołądka:)


Mam też kompleks, z którym nic nie mogę zrobić i do którego w sumie pewnie dlatego zdążyłam przywyknąć, 
pogodzić się z nim i...zakładać opaskę na grzywkę a nie pod xD
Czemu?
Bo mam cholernie, uwierzcie mi- cholernie wielkie czoło i zakola!
Nie, włosy mi nie wypadły, ich tam nigdy nie było...
Mam czachę jak mój ojciec, z tym, że on wygląda zupełnie normalnie a ja jak predator bo jestem kobietą i takie zakola są u mnie po prostu dziwne.xD
Dlatego nigdy nie biegam bez czegoś na głowie hehe, bo wiatr rozwiewa włosy!
Gdybym grzywkę upięła do góry to zakola wystawałyby mi nad opaską- muszę kupić sobie taką szerszą hehe:)
Jest to nadal jakiś kompleks ale potrafię już z nim żyć, nie przeszczepię sobie włosów:)

Za to są dwa kompleksy, które mogę i chcę naprawić.
Pierwszy jest trochę odleglejszy bo wymaga rehabilitacji na którą teraz nie mam warunków, zresztą chcę poczekać bo wada z czasem może powracać.
Mowa o halluksach u obu stóp,
Zdjęcia nie będzie bo ich nie fotografuję:)
Ale kompleks mam, japonek nie założę!
I z butami też często mam problem a na obcasie wytrzymam max 20 minut.
Ale kiedyś się zoperuję więc nie robię z tego dramatu.

Za to dramat mam...w buzi.
I to idealnie widać na zdjęciu poniżej, którego nie odważyłam się dodać kilka postów wcześniej.
Ale dziś mam odwagę na wszystko!
Prawie 10 lat temu prostowałam zęby.
Tyrałam jak wół aby zarobić na aparat, cieszyłam się jak dziecko...ale zdjęcie aparatu odbyło się 5 miesięcy po śmierci mamy.
Szczerze? Miałam wtedy w nosie, że oto mam to o czym marzyłam- proste zęby.
Potem się okazało, ze wcale nie są takie idealnie proste, a może i są ale przez wcześniejsze skrzywienie moja jedynka zmieniła kształt i wygląda jakby była nierówna.
Ale najgorsze stało się jeszcze chwilę przed zdjęciem aparatu.
To był ten najgorszy czas w moim życiu, wegetowałam, chorowałam non stop i właśnie wtedy złapałam infekcję w prawej dwójce.
Spuchłam, kupiłam coś w aptece, przeszło, ot i tyle. Przecież nie będę robić tragedii z głupiego zęba jak 3 miesiące wcześniej pochowałam mamę.
Nawet jak dentystka po leczeniu kanałowym wspomniała coś o wymianie zęba w przyszłości bo ściemnieje, też to jakoś do mnie nie dotarło.
O jakiej przyszłości ona mówi? Dla mnie nie ma już przyszłości...Tak wtedy myślałam.
Ale okazało się, że przyszłość jest i nowy kompleks też bo ząb jest straszny.
I to nie jest tak, że ja nic z tym nie robię!
W wakacje minie 2 lata jak zapisałam się do dentystki, która miała mi go naprawić.
Na początku myślałam o implancie ale powiedziała, że absolutnie, trzeba walczyć o zachowanie swojego zęba nawet jeśli jest martwy.
Miał zostać wybielony i pół roku się do tego przygotowywałam nitkując aby wspomóc tworzenie się kości. 
Trochę się to przeciągnęło, a po roku usłyszałam, że zęba mi nie wybieli bo coś tam bo coś tam i nie da mi gwarancji, że on potem nie wypadnie xD
Zmieniłam dentystkę i nagle ukazało się światełko w tunelu.
Wybielanie? eee nie polecam Pani, słabe efekty daje, za to koronka jest super.
No i zrobię sobie koronkę!
I to jak najszybciej, mam nadzieję, że już w kwietniu się uda.
A jak to zrobię to pozbędę się obecnie mojego największego kompleksu!
Taki prezent na urodziny sobie zafunduję:)

Myślę, że i tak mam niewiele tych moich kompleksów a prawda jest taka, że ja bardzo siebie lubię.
Nie chcę wyglądać jak ktoś inny, nie chcę być jak ktoś inny.
Jestem szczęśliwa, że mogę biegać skakać, mówić, że widzę i słyszę!
Ale zęba i tak sobie nowego zrobię:)
I stopy zoperuję, żeby w przyszłości nie bolały.
I brazylijskie pośladki sobie wyćwiczę, żeby mieć zawsze miękko gdy mi się zachce np na kamieniu usiąść:)
A teraz czekam na Waszą spowiedź.
Jak to jest z Waszymi kompleksami?
Ja się przyznałam i je prawie wszystkie pokazałam, to teraz Wasza kolej kobitki! 
(i mężczyźni?):)



A jak mi minął ten mój trzeci dzień walki z zaburzeniami odżywiania?
A tak jak widać poniżej:)
Najlepsze jest to, że biegnąc czuję się tak lekko, sprawnie, czuję każdy mięsień i jest mi tak przyjemnie w całym ciele. 
Do tego opaska na wielkie czoło i zapominam też o żółtym zębie bo szczerzę się podczas biegu non stop w wielkim uśmiechu:)
I wtedy też zmarszczki mi nie przeszkadzają:)
Bo to te śmiechowe właśnie czyli oznaczają, że jestem szczęśliwa!!!:)



Kleeeem:)

Komentarze

  1. Zazdroszczę odwagi przyznania się do kompleksów - ja swoje, a mam ich trochę, trzymam w sobie głęboko:P choć dobrze wiem że szczere przyznanie się do nich to pierwszy punkt na drodze by je zlikwidować ;) czyli jesteś na dobrej drodze - a ja też się postaram... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie nie pokazałabym zdjęć gdybym pewnych kompleksów nie zaakceptowała a pewnych nie planowała poprawić- tak jak tego mojego zęba nieszczęsnego- ale ogólnie ie był to dla mnie jakiś wielki wyczyn bo mam tych kompleksów na szczęście duuużo mniej niż gdy byłam nastolatką:)

      Usuń
  2. Ja też przyznam się, że korzystam z filtrów na Instagramie. Każdy z nas chyba tak ma, że chce zaprezentować się jak najlepiej - siebie i świat, jaki chwyta w kadrze.
    A co do kompleksów - każdy je ma, choć z Twoją figurą, młodzieńczym wyglądem, urodą - naprawdę, obiektywnie możesz wyrzucić je w kąt!
    A te Twoje boczki - proszę Cię! Ja ich nie widzę.
    Też kiedyś ważyłam dużo mniej (55kg przy 178 wzrostu), doskonale znam to uczucie. A potem przytycie... Chyba przeszłyśmy podobną drogę...
    Na wiele rzeczy mamy wpływ - można o nie walczyć, ale z resztą trzeba się pogodzić, bo nasz wygląd tak naprawdę o niczym nie mówi, nie daje obrazu nas samych, tego co reprezentujemy (na szczęście!).
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wiedziałam, że jesteś wysoka! nawet miałam pytać w którejś notce ile masz wzrostu bo tak właśnie mi się wydawało ale nie przypuszczałam że aż tak wysoka:) To faktycznie ważyłaś bardzo bardzo mało!
      oj chyba ten etap kiedy oceniało się kogoś po wyglądzie chyba obie już na szczęście mamy za sobą:)

      Usuń
  3. Według mnie zdjęcia na Twoim blogu są bardzo dobrej jakości. Osobiście wszystkie bardzo mi się podobają :)
    Jeśli chodzi o akceptację siebie i swojego ciała to na wszystko potrzeba czasu - jedni potrzebują go mniej, inni więcej. Ważne by dążyć do postawionego sobie celu we właściwym dla siebie tempie i czasie. Nie ma sensu się spieszyć, ponaglać - tak jest bezpieczniej. Ja wierze, że ze wszystkim sobie poradzisz... jak sama piszesz jesteś na dobrej droze i tą drogą dalej podążaj :) Osiągniesz swój cel ;)
    "Kurze łapki" gdybyś o nich nie wspomniała nie zwróciłabym na nie uwagi :P

    Co do kompleksów to każdy człowiek je ma.. chyba każdemu coś się w sobie nie podoba, coś chciałby zmienić, poprawić. Są takie "rzeczy" które rzeczywiście można a nawet trzeba poprawić (bo np. sprawiają ból, zagrażają zdrowiu), ale też i takie którymi nie warto się przejmować lub choćby co się nie robiło nie da się zmienić, bo są nieodłączną częścią człowieka.
    Każdy człowiek jest piękny i wyjątkowy, bez wyjątku. Tak na prawdę nie ma znaczenia to jak wyglądamy, ale jacy jesteśmy i co sobą reprezentujemy - jakie jest nasze wnętrze.
    Jesteś piękną, mądrą dziewczyną o wielkim sercu :) Mam nadzieję, że uda Ci się w pełni zaakceptować i pokochać siebie, że pozbędziesz się wszystkich swoich kompleksów (np. boczków u Ciebie nie widzę), że pewnego dnia staniesz przed lustrem i szczerze z uśmiechem na twarzy powiesz sama do siebie "kocham siebie za to taka jaka jestem" :)

    Cieszę się, ze kolejny dzień zaliczasz do udanych, że bieganie sprawia Ci radość, odpręża, pozwala zapomnieć o kłopotach i zmartwieniach :) Oby każdy dzień był taki a Ty stawała się silniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdym dniem bez napadów patrzę na siebie mniej krytycznie i to jest w tej walce najważniejsze!
      :*:*:*

      Usuń
  4. Pisz posty codziennie jak Ci pomagają i co niektórym osobom też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałabym bardzo aby komuś one też pomagały!

      Usuń
  5. Mega mi się czytało ten post, cieszę się że piszesz codziennie <3 Łatwej się wtedy walczy co ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisząc o sowich kompleksach na blogu zdziwiłaś nas nieco ale pozytywnie. Same mamy ich sporo i są takie, z którymi dałyśmy sobie radę ale i tak o nich nie lubimy mówić... Tak generalnie to mogłybyśmy mieszkać obok siebie bo pewnie świetnie byśmy się dogadały! m.in. mamy podobny typ sylwetki! Mały biust, brak wcięcia w talii i tzw. płaskodupie xD Ale ćwiczeniami sprawiamy, że lubimy coraz bardziej swoje ciała i pracujemy na nimi. Druga sprawa to ZĘBY. Wiesz, że mamy koronki? Nikt z naszego otoczenia praktycznie nie wie bo teraz uśmiechamy się bez problemu. Od zawsze miałyśmy słabe zęby bo gdy mamuśka była z nami w ciąży brała tabletki, które teraz są zakazane u kobiet ciężarnych a skutkiem są słabe kości (co występuje u mnie -Angeliki) więc też słabe zęby. Kanałowe leczenie to była u nas normalka więc ząbki były bardzo szare. Od jakiegoś już czasu spełniłyśmy nasze marzenie czyli wstawiłyśmy sobie koronki przednie (Angelika 3, Monika 4) i świat stał się momentalnie piękniejszy :) W bajki o wybielaniu przestałyśmy wierzyć dawno więc koniecznie znajdź dobrego specjalistę i wykonaj sobie nowe perełki ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty