Jesień, książki i krokiety

Usiadłam w moim ulubionym rogu kanapy.
No ok, zaległam raczej bo nogi jak księżniczka wyciągnęłam na szezlongu.
Zaraz, chwila, wstanę zapalić moją wiśniową świeczkę.
Ok, ready
Właśnie Chrupek wskoczył na oparcie kanapy i zaczął robić to co uwielbia czyli chrupać- zostawiam mu tam ogonki od jabłek, które uwielbia:)
Aż dziwne, że na takiej diecie rośnie w oczach, dopiero ważył 600 gram a już mu prawie 900 wskoczyło. Nie jedzcie mlecza i trawy- od tego się tyje:)
Biedak siedział jak za karę gdy go w misce na wagę kuchenną kładłam- ale sånn er livet- takie jest życie Chrupku:)
Piję ciepłą wodę z łyżeczką miodu spadziowego (z robaczkowych kupek) i sokiem z połowy cytryny- ciepłą, nie gorącą, bo gorąca zabija witaminki...
Obgryzam od jakiegoś czasu policzki, nigdy nie obgryzałam paznokci to na polikach się wyżywam.
Nie wiem czemu, czy to z nerwów? 
Jeśli tak to jakich, przecież ja oazą spokoju jestem.
Przez ponad tydzień nie mieliśmy internetu.
Tym oto sposobem zakończyłam wzruszającą historię Lou zapisaną w dwóch 500-stronicowych tomach. No i mogłam obejrzeć film, poryczałam się jak głupia.
Chyba już się stara robię.
W każdy razie polecam, jeśli jest ktoś, kto jeszcze nie czytał tych bestsellerów, to na prawdę warto.
Oba tomy dają do myślenia. Jutro zabieram się za kolejną książkę Jojo Moyes i pękam z dumy, że tak sprawnie czytam i rozumiem po norwesku mimo, że używanie tych słówek i zwrotów w mowie nadal idzie mi opornie. Bo baran ze mnie.
Rzadko kiedy trzymam się postanowień ale to z niejedzeniem mięsa przychodzi mi tak łatwo, że nawet nie odczuwam braku czegokolwiek. Silna wola może zostać złamana gdy Adam kupi wątróbkę, lubię wątróbkę, bardzo!
Adam w niedzielę jedzie do Polski. Będę płakać a Chrupek mnie będzie pocieszał.
Ale po dwóch tygodniach się znowu zobaczymy- w Krakowie na lotnisku:):) Całe 5 dni w domu będę! Krótko ale i tak szaleję z radości! Potargano Chałupka na mnie czeka!
A dziś zrobiłam krokiety:)
Takie brzydkie ale pysze, że hej!
Aż sobie tutaj przepis niżej zapiszę coby zapamiętać:)
Nie lubię jesieni, stale i niezmiennie nie lubię, mimo tych kolorowych liści.
Zwijam się w kłębek w moim rogu kanapy i czekam na zimę, na biel za oknem rozjaśniającą coraz krótsze dni.
Ej, przecież ja się nie mogę zwinąć w kłębek, mam laptopa na brzuchu...




KROKIETY GRYCZANE Z KOMOSĄ I PIECZARKAMI

CIASTO:
Kasza gryczana biała 150g (sucha)
przyprawy wedle uznania- kmin rzymski mielony, kurkuma, papryka słodka mielona, sól, pieprz, opcjonalnie łyżeczka czarnuszki.

Kaszę moczymy na noc lub przynajmniej na kilka godzin.
Po tym czasie odlewamy wodę i dolewamy ok pół szklanki nowej.
Dodajemy wszystkie przyprawy i blendujemy na gładką masę o konsystencji ciasta naleśnikowego- dolewamy wodę jeśli masa jest za gęsta.
Placki smażymy na lekko rozgrzanej, suchej lub wysmarowanej olejem kokosowym patelni.
Z podanych proporcji wyszło mi 7 dużych placków.

FARSZ:
100g komosy ryżowej (sucha)- ja miałam białą
kilka pieczarek,
pół cebuli,
2 ząbki czosnku
1 marchewka starta na grubych oczkach.
łyżeczka oleju kokosowego,
woda do duszenia
sól, pieprz, czosnek granulowany, łyżeczka majeranku, pokruszony liść laurowy.

Komosę ugotować al dente.
posiekane drobno pieczarki, cebulę i czosnek oraz startą marchewkę poddusić na odrobinie oleju kokosowego i wodzie.
Gdy pieczarki będą miękkie a woda odparuje dodać komosę, wszystkie przyprawy i dokładnie wymieszać podgrzewając jeszcze chwilę razem.

Gotowe zawinięte krokiety można oczywiście jeszcze raz podsmażyć na patelni ale ja zjadłam ze świeżo nałożonym gorącym farszem.
Wersja pikantna jest idealna na zimne jesienne wieczory a kurkumę po prostu uwielbiam i nie żałowałam jej w cieście, stąd ten żółty kolor:)
Przepis pochodzi z bloga SMAKOTERAPIA:)





Kuchnia roślinna zaczyna mnie pochłaniać coraz bardziej.
Chce mi się eksperymentować z przepisami i próbować nowych produktów.
Wybranie się na targ warzywny traktuję jak wizytę u kosmetyczki, u której nomen omen nigdy nie byłam- ale to lepsze niż najlepsza kosmetyczka myślę! 
Bo nie dość, że zjadam te wszystkie zieleniny i kolorowe warzywa, które upiększają moją cerę i włosy, to jeszcze bicki sobie wyrabiam dźwigając siaty do domu:)
Człowiek się zmienia na starość:)




Zaległości mam znowu ogromne ale nadrobię! 
Jestem ciekawa jak Wam mija jesień i co pichcicie w te coraz dłuższe i zimniejsze wieczory:)

Pozdrawiam!
Klem, klem:)


Komentarze

  1. Krokiety z pewnością były pyszne, muszę muszę kiedyś takie zrobić :D
    Chrupek jest przeuroczy :)
    A jesieni już mam dość. Dzisiaj pierwszy raz od nie wiem kiedy nie padało, ale zimno jest przeraźliwie (na szczęście w pociągu ktorym właśnie wracam się cieplusio :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chrupek jest taki uroczy - zakochałam się w nim a rośnie bo ma dobre jedzonko - dobre i zdrowe :)
    Krokiety wyglądają bardzo smacznie i zdrowo - z pewnością takie były. Idealne nie tylko na obiad i kolację ale również śniadanie :) A co do jesieni... cieszę się, że dzisiaj nie padało, świeciło słońce ale za zimno :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Króliczuś wymiata. Jest prawie tak dobry jak kot:) prawie , bo nie mruczy!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały jest ten Twój króliczek :D
    A krokieciki pierwsza klasa, bardzo fajny przepis! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Krokiety wyglądają na smaczne ;) choć jednak wersja mięsna krokietów bardziej mnie przekonuje ... ;) u nas ponad tydzień była przepiękna pogoda i słońce, tylko zimne wieczory i ranki przypominały o jesieni... nie było czasu na typowo jesienne zajęcia, czyli książkę, laptop, interneti siedzenie pod kocem, tymbardziej że mieliśmy gości z Polski i całe dnie spędzaliśmy na zwiedzaniu ;) dziś wróciła jednak szarówka, zimno i jesienno-depresyjna pogoda, zakopałam się więc w laptopie i chyba zapalę sobie jakąś świeczkę... ;) pozdrowienia dla Chrupka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja przed jesienią też bronie się jak mogę. Niby właśnie te kolorowe liście itd., ale ciągle jakbym sama siebie przekonywała, że to tylko taki chłodniejszy dzień, a nie cała pula takich dni. Sezon na 'nie wiadomo jak się ubrać', deszcze i zdecydowanie za krótkie dni. Ale damy radę.. musze tylko poszukać jakich pozytywnych stron tej sytuacji.
    Mega mi się podoba Twoja zajawka na zdrowe bezmięsne jedzonko! I imponujesz zaparciem do nauki języka! Super! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dieta Chrupka jest fascynująca :D Jak widać oprócz trawy i mlecza lubi też włosy xD
    O tak, bicki na siatach można sobie wyrobić! ale nosząc takie warzywne smakowitości z myślą jakby je tutaj przyrządzić to nawet całkiem przyjemny ciężar :P Też nie lubimy jesieni więc trzeba sobie ją ulepszyć smakowitym jedzonkiem ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedziałam na twoje pytania .... wreszcie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna ta jesień u Ciebie na zdjęciach :)
    Ps To nadzienie krokietów bardzo mi się podoba :) !

    OdpowiedzUsuń
  11. Niejedzenie mięsa i mi przychodzi łatwo. Staram się jeść jak najbardziej różnorodnie, jeżeli chodzi o kuchnię roślinną. Czasami jem jakąś rybę. Będziesz w Krakowie ? :)
    Wspaniałe te krokiety i wcale nie brzydkie ! To są absolutnie moje ulubione połączenia i smaki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty