Bo tarasu nam się zachciało...
Czasem myślę, że jestem nienormalna...
Wychowałam się w starym drewnianym domu z 1947 roku.
Gdy w nim mieszkałam marzyłam o normalnym murowanym, najlepiej piętrowym domu z centralnym ogrzewaniem cieplutką łazienką, panelami zamiast krzywych dech i małym ale własnym pokojem.
6 lat temu przeprowadziliśmy generalny remont naszego drewniaka- nowy dach, nowe ściany, podłogi i elewacja w uroczym kolorze soczystego zielonego jabłuszka xD
Jednym słowem zakryliśmy całe drewno a dom zdrowy jak rydz z grubych pięknych bali...
I tak sobie mieszkałam w tym nowym-starym domu z panelami na podłogach, równymi ścianami, ciepłymi kaloryferami i przytulną łazienką- czyli w takim jakim zawsze chciałam aby był...
Gdyby ktoś te kilka lat wstecz powiedział mi, że wyprowadzę się i zamieszkam w prawie 80 letnim drewniaku pacnęłabym się w moje wielkie czoło...
W życiu! Ja chcę mieć równiutki, czyściutki murowany dom!
Ale gusta się zmieniają:)
Na szczęście!
Tak się jakoś wspaniale złożyło, że mój rodzinny dom remontował niesamowicie zdolny i przystojny mężczyzna o imieniu Adam...:)
Tamtaramtam:)
Tak żeśmy się jakoś polubili:)
I ten oto jegomość rok temu wypatrzył ogłoszenie o sprzedaży starego, na oko walącego się domu...
A jakie my cuda na miejscu widzieliśmy! Drewno! Drewno wszędzie! Powały, drewniane meble, podłogi, wielki na pół kuchni gliniany piec, stara pełna szkielecików piwnica...czyli w oczach przeciętnego Kowalskiego "dom do wyburzenia, ewentualnie można coś na działce postawić".
Ale jak wspomniałam na początku- nie jestem normalna, a Adam tym bardziej:)
Pamiętam jak po obejrzeniu domu pożegnaliśmy się z właścicielem, powiedzieliśmy, że się odezwiemy po czym w milczeniu wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy...
Po 20 metrach wybuchła ożywiona dyskusja co zrobimy, jak, co da się naprawić a co wymienić, ile to będzie kosztować i ile czasu pochłonie.
Po 10 minutach dzwoniliśmy do właściciela, że w sumie to jesteśmy zdecydowani i niech umawia nas do notariusza...
Trzy ostatnie tygodnie wakacji poświęciliśmy na generalny remont w środku- ale już bez zakrywania drewna, a z konserwacją i wydobywaniem jego piękna.
Tegoroczne wakacje rozpoczęliśmy od upiększania domku z zewnątrz:)
A żeby było upiększanie to najpierw musiała być mała demolka:)
Znaleźli się tacy, którym wszechobecny kurz i pył dawał sporo frajdy:)
Alleluja, mamy nowe drzwi! W sumie nie nowe bo stare i do tego wleczone z Norwegii xD Ale za to z litego dębu!
I w końcu dowieziono materiał na TARAS:)
Adaśko robił to co uwielbia czyli konstrukcję, a ja bidna każdą jedną deskę impregnowałam, aż mnie pochwalić musiał, że kawał roboty odwaliłam:)
Wszyscy pomagali:)
Bob budowniczy zawsze da radę!
A potem to już była tylko zabawa na tarasie...
Tak, zdecydowanie taras to był dobry pomysł, koty również były bardzo zadowolone:)
Za dużo zdjęć?
A to dopiero początek:)
Tęsknię za poranną kawą na tarasie...
Klem, klem:)
Wychowałam się w starym drewnianym domu z 1947 roku.
Gdy w nim mieszkałam marzyłam o normalnym murowanym, najlepiej piętrowym domu z centralnym ogrzewaniem cieplutką łazienką, panelami zamiast krzywych dech i małym ale własnym pokojem.
6 lat temu przeprowadziliśmy generalny remont naszego drewniaka- nowy dach, nowe ściany, podłogi i elewacja w uroczym kolorze soczystego zielonego jabłuszka xD
Jednym słowem zakryliśmy całe drewno a dom zdrowy jak rydz z grubych pięknych bali...
I tak sobie mieszkałam w tym nowym-starym domu z panelami na podłogach, równymi ścianami, ciepłymi kaloryferami i przytulną łazienką- czyli w takim jakim zawsze chciałam aby był...
Gdyby ktoś te kilka lat wstecz powiedział mi, że wyprowadzę się i zamieszkam w prawie 80 letnim drewniaku pacnęłabym się w moje wielkie czoło...
W życiu! Ja chcę mieć równiutki, czyściutki murowany dom!
Ale gusta się zmieniają:)
Na szczęście!
Tak się jakoś wspaniale złożyło, że mój rodzinny dom remontował niesamowicie zdolny i przystojny mężczyzna o imieniu Adam...:)
Tamtaramtam:)
Tak żeśmy się jakoś polubili:)
I ten oto jegomość rok temu wypatrzył ogłoszenie o sprzedaży starego, na oko walącego się domu...
A jakie my cuda na miejscu widzieliśmy! Drewno! Drewno wszędzie! Powały, drewniane meble, podłogi, wielki na pół kuchni gliniany piec, stara pełna szkielecików piwnica...czyli w oczach przeciętnego Kowalskiego "dom do wyburzenia, ewentualnie można coś na działce postawić".
Ale jak wspomniałam na początku- nie jestem normalna, a Adam tym bardziej:)
Pamiętam jak po obejrzeniu domu pożegnaliśmy się z właścicielem, powiedzieliśmy, że się odezwiemy po czym w milczeniu wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy...
Po 20 metrach wybuchła ożywiona dyskusja co zrobimy, jak, co da się naprawić a co wymienić, ile to będzie kosztować i ile czasu pochłonie.
Po 10 minutach dzwoniliśmy do właściciela, że w sumie to jesteśmy zdecydowani i niech umawia nas do notariusza...
Trzy ostatnie tygodnie wakacji poświęciliśmy na generalny remont w środku- ale już bez zakrywania drewna, a z konserwacją i wydobywaniem jego piękna.
Tegoroczne wakacje rozpoczęliśmy od upiększania domku z zewnątrz:)
A żeby było upiększanie to najpierw musiała być mała demolka:)
Znaleźli się tacy, którym wszechobecny kurz i pył dawał sporo frajdy:)
"PTEJODAKTYL":)
Alleluja, mamy nowe drzwi! W sumie nie nowe bo stare i do tego wleczone z Norwegii xD Ale za to z litego dębu!
I w końcu dowieziono materiał na TARAS:)
Adaśko robił to co uwielbia czyli konstrukcję, a ja bidna każdą jedną deskę impregnowałam, aż mnie pochwalić musiał, że kawał roboty odwaliłam:)
Wszyscy pomagali:)
Bob budowniczy zawsze da radę!
A potem to już była tylko zabawa na tarasie...
Tak, zdecydowanie taras to był dobry pomysł, koty również były bardzo zadowolone:)
Za dużo zdjęć?
A to dopiero początek:)
Tęsknię za poranną kawą na tarasie...
Klem, klem:)
Coś magicznego, uwielbiam czytać o Twoim domku i na niego patrzeć, więc zdjęć nigdy nie będzie za dużo :)
OdpowiedzUsuńz każdym wyjazdem zdjęć przybywa więc nie będziesz się nudzić:):):)
UsuńTaras świetna i przydatna rzecz - słowo . Mam i ja :)
OdpowiedzUsuń"wszyscy mają taras, mam i ja!":)
UsuńEfekt świetny! Super, że gust zmienił się tak, że wspomnienia z dzieciństwa nie są już straszne tylko z miłą chęcią wraca się do nich "na starość" XD
OdpowiedzUsuńTen taras naprawdę Wam się udał!!!
dziękuję, choć uważam, ze jeszcze trzeba tarasik "podrasować":)
UsuńJejku, jak tam u Was uroczo, dziewczyno! taras cudny, nie dziwię się, że za nim tęsknisz ;) ale to ciekawe jak gusta się potrafią zmienić i mimo że marzyłaś o nowoczesnym domku to "wróciłaś do korzeni" ;) no ale... Pan Budowniczy miał w tym swój udział! :)
OdpowiedzUsuńwszystko przez tego Pana Budowniczego:) A raczej dzięki niemu:)
UsuńTaras to podstawa w domu :) Nie ma to jak gorąca czekolada jesienią pod kocem, przed domem :))
OdpowiedzUsuńprzetestuję w listopadzie:)
UsuńA ja tak zapytam...
OdpowiedzUsuńTen mały, to twój syn? Wnuk?
Mój syn, ale tylko przyszywany:)
UsuńWiesz co? Uwielbiam Twoje zdjęcia, cokolwiek by na nich nie było, mają taki w sobie cudowny klimat, że na sercu robi się cieplutko!
OdpowiedzUsuń<3
I dobrze, że wymyśliłaś sobie taras,bo dom zdecydowanie na tym zyskał :)
OdpowiedzUsuńah ah ah.. jest dla mnei nadzieja :D własnie ktos znajomy mi podpowiadał ze z takich dech to nam wyjdzie koszt 2,5 tys i nie chciałam wierzyć ;) My chcemy na 4 m szeroki i 8 długi ;) no i ciut wyzszy. Ale to jest to. Tak to widziałam. Dzieki wielkie z podpowiedzi :D
OdpowiedzUsuń