MARZEC w zdjęciach:)

Marzec...kolejny miesiąc, który minął zbyt szybko, ale to mnie akurat bardzo cieszy.
A dlaczego?
Bo wiosnę, WIOSNĘ mamy:)
To moja ukochana pora roku i choć tutaj w Oslo nie jest jeszcze tak widoczna jak w Polsce, to ja już ją od dawna czuję w powietrzu:)
Mimo, że początek marca nie zwiastował nadejścia cieplejszych dni...


Między tymi zdjęciami jest nie więcej niż 3 tygodnie różnicy:)


Marzec to w tym roku też Wielkanoc.
Dla mnie nie była przyjemna, nigdy jakoś nie przeżywałam tego święta ale doceniłam je dopiero jak zostałam sama w Oslo. 
I obiecuję sobie- to był pierwszy i ostatni raz kiedy nie pojechałam do domu, teraz już wiem, że nie ma nic ważniejszego od bycia razem z bliskimi.
Sama jakoś bardzo nie świętowałam ale jeszcze przed wyjazdem Adama upiekłam od niechcenia ciasto pomarańczowe, które niespodziewanie wyszło przepyszne!
Teraz tylko muszę pokombinować nad zdrowszą wersją i zrobić to tak, żeby Luby się nie zorientował:)


Poza ciachem, ze świątecznych akcentów była tylko borowina, której nikt tutaj nie zbiera bo Norwedzy nie święcą pokarmów. 
Ja też nie święciłam, nie zdążyłam, ale i tak pochłonęłam nieprzyzwoitą ilość jajek pod każdą postacią poza omletami, których z nieznanych mi powodów nie lubię.
A szkoda bo na insta są bardziej popularne niż takie zwykłe jajko na miękko, nawet jeśl jest z norweskiej kury xD


Ale! Przed świętami był jeszcze 8 marca. 
Muszę o tym wspomnieć bo dostałam mega prezent;)
"A bo ty tak lubisz bez dodatku tłuszczu i te sprawy to takie coś ci znalazłem..."
:) Korzystamy oboje, ale ja podwójnie bo nie dość, że wytapia się zbędny tłuszcz z kotleta, to jeszcze ja sobie grzecznie leżakuję a obiad na tym magicznym urządzeniu przygotowuje najczęściej Adam:)


Ale co do kotletów...po obejrzeniu pewnego filmiku na FB mam obecnie mięsowstręt...
A dokładniej wstręt do wieprzowiny.
Dlatego obecnie rządzą u mnie ryby- wiem, że to też mięso, ale nie chcę i z tego rezygnować.




Brukselka..czy ktoś ją uwielbia równie mocno jak ja?
Jako, że jestem jej wielką fanką, nie mogłam nie wykorzystać promocji- przed świętami ta mrożona była przeceniona z 10 na...2 korony :) To mniej niż 1 zł za paczkę :) No musiałam zrobić zapas i teraz jem ją przynajmniej co drugi dzień ale mi się tam nie nudzi:)

W marcu postanowiłam też wrócić do czegoś co sprawiało mi ogromną przyjemność.
Nie wiem jakim cudem, ale norweskie książki czytałam jeszcze przed rozpoczęciem kursów- to znaczy nie dziwi mnie to, ale nie wiem jak ja wtedy cokolwiek z nich rozumiałam:)
Teraz widzę ogromną różnicę i nawet nie wiecie jak mnie to cieszy.
Ta jak jeszcze rok temu rozumiałam może 40% z tego co czytałam, tak teraz rozumiem spokojnie 80%, a reszty się domyślam:)
Najpierw oglądałam film, teraz wpadła mi w ręce książka. Jestem w połowie i strasznie boję się zakończenia mimo, że je znam...i właśnie dlatego się boję...
"Chłopiec w pasiastej piżamie", polecam.



Ale najważniejsze co się zaczęło dziać w marcu i co wywołuje u mnie ogromny zaciesz...



Jak na piąty bieg to chyba wynik całkiem niezły:)
Nie idę na żadne rekordy ani nie celuję w maratony- biegam dla siebie i dla tego zaje..stego uczucia, kiedy dobiegam do domu zmęczona, spocona a jednocześnie pełna energii i chęci do działania:)
Nie mogę się doczekać każdego następnego biegu:)


No mogłam chociaż wyrko ładnie zaścielić ale cóż...:)



Mam to wielkie szczęście, że teren wkoło mojego domu jest różnorodny- dużo wzniesień i magiczne widoki. Czasem muszę wleźć do kogoś na podwórko, żeby było ładniej widać ale jeszcze nikt mnie nie przegonił:)
A ostatnio postawiłam sobie cel- dobiec do jeziora przy którym kiedyś mieszkałam i ok 1,5 roku temu udało mi się je obiec dookoła (4 km)- to był wtedy mój jedyny i ostatni bieg bo tuż przed zimą nie miałam motywacji aby kontynuować treningi.
Taki powrót na stare śmieci, tyle tylko, że teraz przy pełnej mobilizacji i z 2 razy dłuższą trasą:)



Coś mi się wydaje, że teraz bieganie stanie się częstym tematem na blogu:)

A na koniec ostatnia wielka radość marca- zdjęcie poniżej zrobiłam wczoraj o 20.30.
Słońce!!!! Widno!!!! i to po 20stej!!!!
Ja ja kocham coraz dłuższe dni! A szczególnie tak długie jak w Oslo- już niedługo będzie widno prawie do północy:)


A dziś powitaliśmy kwiecień.
To mój miesiąc:)
Baran będzie niedługo świętował xD

A jak Wam minął marzec, święta i początki wiosny?:)

Pozdrawiam!
Klem, klem:)

Komentarze

  1. Haha, ja też lubię brukselkę i promocja na te mrożone była mi bardzo na rękę :D tylko mam problem, bo mój J. jej nie cierpi :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryb masz duży wybór i to świeżych - a urządzenie mam podobne - smażymy bez tłuszczu kotlety, ryby omlety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki nie czytałam - oglądałam film - ryczałam jak głupia

      Usuń
  3. Też uwielbiam marzec hmm.. może dlatego, że mam urodziny hehe ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, standardowo cudne widoki! :D
    Ja wieprzowiny/wołowiny/baraniny nie jem od … hm dosyć dawna, ale w moim wypadku to bardziej przekonania etyczne. :D Kurczak/indyk teraz to już w sumie chyba tylko raz na tydzień, z rybami różnie bywa. ;)
    Brukselkę uwielbiam, jak i Ty, więc przybijam piąteczkę! :D
    Super, że trzymasz się tego biegania! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, pięknie tam masz! Oprócz krajobrazu zazdroszczę jeszcze grilla. Od dawna mi się taki marzy ale chyba sobie nie kupię dopóki nie dorobię się kiedyś czegoś własnego, bo na razie ciągle życie na stancji. A co do "chłopca w pasiastej piżamie". Obejrzałam, płakałam później całą noc i dzień. Podziwiam Twoje nerwy, ja bym sobie z książką już rady nie dała. Zazwyczaj i tak czytam książki wojenne, zwłaszcza te 2-giej WŚ, ale obawiam się, że z tą bym sobie naprawdę nie dała rady.
    A z Twojego biegania jestem bardzo, bardzo dumna!

    Pozdrawiam,
    Zazdrośnica Zawistna
    [zzawistna.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Te zdjęcia w odstępie 3 tygodni to istny szok! Też czekałam na wiosnę z utęsknieniem, jakoś nie lubię zimy. Zawsze jestem dużo mniej "do życia" :P A na wiosnę odżywam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wieprzowstręt uskuteczniam i też od obejrzenia serii filmów na YT :) Cudownie dopełniasz piękne, norweskie krajobrazy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne widoki, zarówno te zimowe jak i wiosenne :)
    Brukselki lubię tak samo bardzo jak Ty i to niemal niezbędny dodatek do moich lunchy do pracy na zimę, najbardziej je lubię z dodatkiem oleju i przyprawy na bazie suszonych pomidorów :)
    A z bieganiem Cię podziwiam, ja nie mogę się zmotywować i trochę mnie to dziwi, tym bardziej, że chodzić bardzo lubię i wszędzie gdzie mogę chodzę na nogach. Ale na szczęście lubię rower i rolki.

    Marzec ogólnie był dla mnie dość ciężki, więc cieszę się, że dobiegł końca i fajnie, że teraz można już na każdym kroku dostrzec wiosnę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Różnica w zdjęciach pięknie uchwycona :) Aha ta pogoda, zmienna niczym kobieta :D
    Ciacho pomarańczowe zacne, przeważnie tak bywa, że jeśli robisz coś od tak to wyjdzie świetnie a jak się postarasz to dupa :P Prezent bardzo praktyczny! Takie właśnie cenimy :) I też kochamy brukselkę! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale mi narobiłaś ochoty na brukselkę! Koniecznie muszę sprawdzić, czy w Polsce można kupić taką mrożoną? Nigdy jej nie szukałam, a więc nie wiem..
    Gratuluję wspaniałego wyniku w bieganiu! Nigdy nie spodziewałam się, że to taka świetna zabawa :)
    Oczywiście oglądałam film "Chłopiec w pasiastej piżamie" i po tym filmie chyba nigdy nie sięgnęłabym po książkę. Gdy coś przeczytam przeżywam to tysiąc razy bardziej niż gdy obejrzę..

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi również marzec zleciał w tempie ekspresowym... Mam nadzieję, że w kwietniu wrócę trochę do wewnętrznej równowagi, bo na razie mam z tym problem

    OdpowiedzUsuń
  12. a jak temperatury wyglądają latem? Ile jest stopni kiedy jest najcieplej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze mówiąc nie wiem ponieważ na całe lato zjeżdżamy do Polski- do 20 czerwca jest max 20 stopni a gdy wracamy 20 sierpnia maksymalna temperatura to 25. Choć poprzednie lato było rekordowo upalne i temperatura momentami sięgała 30 stopni co dla Norwegów było prawdziwym szokiem:)

      Usuń
  13. A ja na razie tylko marzę o bieganiu, z moimi chorymi zatokami dla mnie na bieganie nadal jest za wcześnie, za to dużo chodzę, od zeszłego poniedziałku przeszłam już prawie 50 km. Jeżeli w ten weekend będzie bardzo ciepło, to mam nadzieję uda się przebiec chociaż by te parę km :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie wyglądasz Kochana! Bieganie jest fajne, póki robi się to dla siebie (wiem to po sobie). I chyba zaraz przebiorę się w rzeczy biegowe i pobiegnę przed siebie! Ależ nabrałam chęci!

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię te Twoje otymistyczne posty! Gratuluję biegu! wynik naprawdę niesamowity! kiedy ja się za to zabiorę.. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepiękny widok pomimo, że śnieżny to jakoś tak mnie ujmuje ^^ Może dlatego, że w Polsce co raz trudniej o prawdziwą zimę, a teraz to już wiosna w pełni :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam zdjęcia, które robisz, oglądam je z ogromną przyjemnością! Więcej takich wpisów proszę ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty