Walentynki:)

Dziś czułam jakbym mogła góry przenosić.
Wbrew pozorom nie z powodu walentynek- bo takowych nie obchodzimy.
Chociaż w sumie obchodzimy, ale jeśli nie co dzień, to przynajmniej w każdy weekend, nie tylko 14 lutego.
Nie przybiło mnie nawet to, że w Norwegii dziś przypada Dzień Matki ( druga niedziela lutego).
Coś się zmieniło. 
I jeszcze nie potrafię powiedzieć co, ale takiego optymizmu we mnie nie było od wielu, wielu lat!
W końcu tytuł bloga zaczął na prawdę do mnie pasować:)




Przez cały ostatni tydzień towarzyszyły mi ogromne emocje. 
Burza w głowie trwała każdego dnia- od użalania się nad sobą, po wyliczanie ile szczęścia mnie w życiu spotyka.
W końcu to drugie przechyliło szalę:)

Pewnie jeszcze nie raz, gdzieś pomiędzy przepisami na chleb, kosmetykami i zdjęciami "potarganej chałupki" napiszę, że mi źle, mam wszystkiego dosyć i będę się dołować problemami w domu i na całym świecie- bo już tak mam...
Ale przez te wszystkie lata W KOŃCU nauczyłam się cieszyć z tego co mam, a nie tylko płakać przez to ile straciłam.
7 lat małych kroczków i potykania się każdego dnia...

Ale teraz nie mogę przestać się uśmiechać:) Czy ja zwariowałam, czy to się szczęście nazywa?:)


 14 lutego, czy to walentynki, czy norweski Dzień Mamy- nie ważne.
W każdym razie u mnie był spędzony w najcudowniejszym towarzystwie, meega smakowity, pełen pozytywnej energii...i wielogodzinnej nauki, która sprawiła mi mnóstwo satysfakcji:)






Taaak, brownie z torebki ze zwykłą kupną nutellą plus pszenny chleb z białej mąki (przepis banalny bo własny ha!)- to wszystko straszna zbrodnia w dzisiejszym fit- świecie. 
Ale jaka smaczna zbrodnia!



Wiele godzin pisania i nauki, z małymi przerwami na pieczenie, jedzenie i spacer.
Ale satysfakcja z nadrobionego materiału niesamowita!
Coraz bardziej lubię norweski, ba- zaczynam go wręcz uwielbiać:) A wtedy nauka staje się przyjemnością. Jutro ostatni dzień kursu, ale za tydzień zaczynam następny- nowy nauczyciel, nowi ludzie, już nie mogę się doczekać!



I do tego do Oslo znowu zawitała piękna zima!:)
Walentynki, czy też zwykła niedziela- w każdym razie dla nas ten dzień był meega przyjemny, choć nie robiliśmy nic nadzwyczajnego:)



A na koniec piosenka, która w ostatnich dniach niesamowicie mnie napędza:



A Wam jak minęły walentynki? Mam nadzieję, że nikt się nie dołował;)
Obchodzicie jakoś szczególnie święto zakochanych?:)

Pozdrawiam:)
Klem, klem:)

Komentarze

  1. Oby więcej takich dni:*
    ________________________
    www.justynapolska.com
    Fashion&Beauty Expert

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, na prawdę super dzień! Zgrzeszyłabym tak bardzo chętnie, zwłaszcza tym brownie. Dziś byłam na romantycznej pizzy, bo stwierdziliśmy że Walentynki są głupie ale szkoda nie skorzystać z okazji :) i podobnie jak ty ślęczę nad nauką, tylko niestety nie nad tą przyjemną (języki obce) a matematyką </3 Ale jeszcze 57 dni i jestem wolna!

    Życzę aby każdy weekend był taki szczęśliwy :*

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas w sumie też każdy weekend jest naszym dniem z M. - mamy całe 2 dni tylko dla siebie :) a ile ja wczoraj popełniłam zbrodni, nawet nie będę pisać, ale obiecałam sobie, że to już ostatni raz (przynajmniej w tym miesiącu, bo w następnym mamy 8 marca)!

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie dzień jak każdy inny ;-) a dołować się nie będę, bo nie ma powodu :D A Tobie życzę jak najwięcej tak przyjemnych i pozytywnych dni :D :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile tu pyszności! :))))
    Każda okazja jest dobra do okazywania sobie miłości! W zasadzie, powinniśmy okazywać ją sobie nie tylko od święta! :) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że weekend bardzo przyjemnie Ci minął :)
    Obydwa wypieki prezentują się cudownie - nie tylko zdrowe jedzenie się liczy i uwierz mi, w weekend jadłam gorsze rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę Ci, aby ten optymizm trwał przy Tobie jak najdłużej :)
    Takie pyszności to nie zbrodnia. Chlebek wygląda wspaniale. Super, że nauka sprawia Ci przyjemność, bo wtedy wszystko idzie sprawniej i z satysfakcją i radością. Piękną zimę tam macie, bo u nas to nie zostało nic po śniegu.
    Czasem takie zwykłe-niezwykłe dni są najwspanialsze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładne zdjęcia. Fajnie, że u Ciebie optymistycznie :) Ja walentynki tak jak Ty spędzam częściej :) i nie przywiązuję specjalnej wagi do tego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zacznę od końca - bardzo lubię tą piosenkę! :))) kurde wstyd się przyznać, że o niej zapomniałam, a jeszcze parę miesięcy wstecz słuchałam jej w kółko. Dzięki!

    Co do walentynek, podobnie jak Ty bez szczególnych przedsięwzięć. Okazujemy sobie szacunek i miłość każdego dnia. Robimy prezenty i niespodzianki kiedy mamy na to ochotę. Walentynki.. symbolicznie winko w domu i tyle ;) .
    W tym roku to nawet o nich zapomnieliśmy, ha! Od rana byliśmy zabiegani, poza domem i tak w tym pędzie doszliśmy do wniosku, że zjemy na mieście. Wiadro zimnej wody na głowę kiedy weszliśmy do znajomej knajpki, a kelnerka podbiegła z zapytaniem na jakie nazwisko była rezerwacja ;). Ja zdziwiona "REZERWACJA?!", na co Pani "no tak... bo dziś walentynki ;)" . Dalej chyba nie muszę tłumaczyć, hihihii. Później to było nawet zabawne.

    Dużo uśmiechu Mada! :)

    Puszczam piosenkę! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty