KNEKKEBRØD- chrupki chlebek:)
Kilka miesięcy temu wyszedł totalny klops..
Dziś pyszny aromatyczny norweski przysmak: KNEKKEBRØD:)
Pierwszy raz spotkałam się z tym chlebkiem właśnie w Norwegii chociaż widzę, że przepis dotarł i do Polski. I bardzo dobrze bo to samo zdrowie!
W podstawowej, najpopularniejszej wersji mamy płatki owsiane i razową mąkę ale ja zastąpiłam je orzechami aby chlebek był low carb.
Potrzebujemy:
- 120 g migdałów
- 40 g orzechów laskowych i/lub włoskich
- szklanka pestek słonecznika
- pół szklaki siemienia lnianego
- pół szklanki sezamu
- garstka pestek dyni (tylko tyle miałam ale można spokojnie dać więcej)
- 3 łyżki otrębów pszennych
- ok 400 ml wody
- 2 płaskie łyżeczki soli
Migdały i orzechy delikatnie blendujemy.
Ja zmieliłam na dosyć grubą "mąkę".
Masa bardzo szybko gęstnieje więc w międzyczasie nastawiamy piekarnik na 160 stopni.
Po ok 15 minutach możemy nakładać nasze "ciasto" na wyłożoną papierem blachę.
Starajcie się rozsmarować masę jak najcieniej, wtedy chlebek będzie chrupiący- ja pierwszą turę zrobiłam troszkę za grubą.
Wycinamy kromeczki- najlepiej przy pomocy noża do pizzy ale zwykłym też dałam radę:)
Z podanych produktów wyszły mi 2 blachy chlebka, każdą piekłam po 40 minut .
Zaraz po wyjęciu z piekarnika chlebek jest dosyć miękki ale tylko przez chwilę.
Knekkebrød jest tak pyszny, że zaczęłam pałaszować jeszcze gorący. Mogłabym wsunąć pół blachy naraz ale na szczęście wykazałam się resztką silnej woli i skończyło się "delikatnie" na 4 kromeczkach:)- ej zaraz, przecież to i tak prawie pół blachy:)
Wzorowałam się na przepisie Caroline:)
Spróbujcie też wersji z płatkami owsianymi i mąką- nie jest wtedy niskowęglowodanowy ale wiem, że sporo osób może zainteresować. W Internetach roi się od fajnych przepisów.
Chlebek można przechowywać spokojnie około tygodnia (podobno i dłużej ale ja się nie przekonam bo zjem w max 3 dni), wystarczy zamknąć w pojemniku- oczywiście w Norwegii dostępne są specjalne pudełka z napisem Knekkebrød ale ja wolę sobie zrobić takie sama:)
A tak przy okazji przedstawiam Wam mój nowy wspaniały SŁOIK!
Prawda, że czadowy?:)
I mojego kotka:) Pamiątka z Krakowa od Lubego:):*
Pisałam już, że uwielbiam koty? Najchętniej chciałabym co dzień przytulać prawdziwego ale niestety nie możemy trzymać zwierząt:(
Klem, klem:)
wygląda nawet ciekawie, spróbuję zrobić jeszcze w tym tygodniu, zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wszelkie wersje chlebków bananowych - są lekko słodkie, delikatne i takie pyszne.
Wow.. wygląda pyyysznie :)))
OdpowiedzUsuńLubię takie pamiątki, mała duperela, a cieszy :)
OdpowiedzUsuńTo musi być pyszne!
OdpowiedzUsuńhttp://blogujzangie.blogspot.com/
Bardzo lubię takie przysmaki ;) na pewno wypróbuję przepis. Zaraz po tym jak zjem ciasteczka owsiane, które się właśnie pieką ;)
OdpowiedzUsuń