PASZTET z grochu i kaszy jaglanej:)
Tadadadam!
Nareszcie po prawie 28 latach mego życia nadszedł ten dzień, niesamowity, tak długo wyczekiwany...
Dzień, w którym po raz pierwszy...zrobiłam PASZTET xD
No ok, nie potrafię budować napięcia:)
Do tego jaram się jak głupia czymś, co wiele z Was przygotowywało pewnie nie raz.
Ale dla mnie ten PASZTET stał się ważnym elementem życia bo...będę go konsumować przez najbliższy tydzień, dlatego muszę się nim pochwalić:)
Kupnego pasztetu nie jadłam wieki, mam awersję do wszystkiego co zmielone po obejrzeniu programu o produkcji parówek xD,
Ale jak zobaczyłam przepis i zdjęcia u "Lekkiego brzusia" (LINK) naszła mnie straszna ochota na taki pieczony, foremkowy pasztet.
Tym bardziej, że nigdy nie jadłam warzywnego, a groch ostatnio bardzo za mną chodził xD
PRZYGOTOWANIE:
Groch namocz najlepiej na noc, dokładnie opłucz, zalej 5 szklankami wody i gotuj 20 minut zbierając tworzącą się pianę.
Po tym czasie dodaj:
1. Cebule pokrojone w ćwiartki i przypalone na suchej patelni
2. Wypłukaną kaszę jaglaną
3. Startą marchewkę
4. 1/4 szkl oleju podgrzanego z przyprawami na patelni.
Gotuj wszystko razem przez następne 10 minut.
Po tym czasie zdejmij garnek z ognia i odstaw na kilkanaście minut pod przykryciem.
Dodaj 4 łyżki oleju, całość zblenduj, ewentualnie dopraw.
Keksówkę wyłóż papierem do pieczenia, wylej gotową masę.
Piecz 20 minut w 200 stopniach. Po tym czasie wysmaruj wierzch pasztetu musztardą, piecz kolejne 20 minut.
Gotowy pasztet dobrze wystudź.
Przyznam szczerze, że sypnęło mi się trochę za dużo przypraw i wyszedł pikantny- zbyt pikantny:)
W oryginale jest tylko łyżeczka papryki wędzonej, której ja nie posiadam, dlatego dałam słodką i ostrą. Tu proporcje są ok ale z pieprzem trochę przegięłam:)
Do tego jem go sama i muszę zainwestować w połowę mniejszą foremkę, bo taka racja dla 1 osoby może się znudzić po prostu...Ja rozumiem 1- 2 dni ale tego pasztetu to ja na tydzień mam xD
W każdym razie jestem dumna bo wyszedł zgrabny pasztet o idealnej zwartej konsystencji a nie rozciapujące się "coś":)
Na razie mam przesyt ale jak znowu najdzie mnie ochota na taki wypiek, to tym razem wypróbuję przepis na pasztet z soczewicy:)
Ale koniecznie w innej, mniejszej foremce:)
Wiem, że nie każdemu chce się samodzielnie robić takie wypieki, a niektórzy po prostu nie lubią pasztetu albo tego w roślinnej wersji- ale jedno jest pewne, jeśli masz zamiar jeść ten ze sklepu, z foremki, puszki czy słoika- lepiej zrezygnuj z niego całkowicie.
A więc kto samodzielnie produkuje paszteciki, łapka w górę:)
Pozdrawiam:)
Klem, klem;)
Nareszcie po prawie 28 latach mego życia nadszedł ten dzień, niesamowity, tak długo wyczekiwany...
Dzień, w którym po raz pierwszy...zrobiłam PASZTET xD
No ok, nie potrafię budować napięcia:)
Do tego jaram się jak głupia czymś, co wiele z Was przygotowywało pewnie nie raz.
Ale dla mnie ten PASZTET stał się ważnym elementem życia bo...będę go konsumować przez najbliższy tydzień, dlatego muszę się nim pochwalić:)
Kupnego pasztetu nie jadłam wieki, mam awersję do wszystkiego co zmielone po obejrzeniu programu o produkcji parówek xD,
Ale jak zobaczyłam przepis i zdjęcia u "Lekkiego brzusia" (LINK) naszła mnie straszna ochota na taki pieczony, foremkowy pasztet.
Tym bardziej, że nigdy nie jadłam warzywnego, a groch ostatnio bardzo za mną chodził xD
PASZTET Z GROCHU I KASZY JAGLANEJ
2 szklanki łuskanego grochu (400 g)
3/4 szklanki suchej kaszy jaglanej
1/4 szklanki oleju + 4 łyżki
2 marchewki
3 cebule
6 łyżeczek musztardy
łyżeczka słodkiej papryki
(w oryginale jest wędzona ale nie miałam)
pół łyżeczki ostrej papryki
2 łyżeczki majeranku
pieprz, sól,
PRZYGOTOWANIE:
Groch namocz najlepiej na noc, dokładnie opłucz, zalej 5 szklankami wody i gotuj 20 minut zbierając tworzącą się pianę.
Po tym czasie dodaj:
1. Cebule pokrojone w ćwiartki i przypalone na suchej patelni
2. Wypłukaną kaszę jaglaną
3. Startą marchewkę
4. 1/4 szkl oleju podgrzanego z przyprawami na patelni.
Gotuj wszystko razem przez następne 10 minut.
Po tym czasie zdejmij garnek z ognia i odstaw na kilkanaście minut pod przykryciem.
Dodaj 4 łyżki oleju, całość zblenduj, ewentualnie dopraw.
Keksówkę wyłóż papierem do pieczenia, wylej gotową masę.
Piecz 20 minut w 200 stopniach. Po tym czasie wysmaruj wierzch pasztetu musztardą, piecz kolejne 20 minut.
Gotowy pasztet dobrze wystudź.
Przyznam szczerze, że sypnęło mi się trochę za dużo przypraw i wyszedł pikantny- zbyt pikantny:)
W oryginale jest tylko łyżeczka papryki wędzonej, której ja nie posiadam, dlatego dałam słodką i ostrą. Tu proporcje są ok ale z pieprzem trochę przegięłam:)
Do tego jem go sama i muszę zainwestować w połowę mniejszą foremkę, bo taka racja dla 1 osoby może się znudzić po prostu...Ja rozumiem 1- 2 dni ale tego pasztetu to ja na tydzień mam xD
W każdym razie jestem dumna bo wyszedł zgrabny pasztet o idealnej zwartej konsystencji a nie rozciapujące się "coś":)
Na razie mam przesyt ale jak znowu najdzie mnie ochota na taki wypiek, to tym razem wypróbuję przepis na pasztet z soczewicy:)
Ale koniecznie w innej, mniejszej foremce:)
Wiem, że nie każdemu chce się samodzielnie robić takie wypieki, a niektórzy po prostu nie lubią pasztetu albo tego w roślinnej wersji- ale jedno jest pewne, jeśli masz zamiar jeść ten ze sklepu, z foremki, puszki czy słoika- lepiej zrezygnuj z niego całkowicie.
A więc kto samodzielnie produkuje paszteciki, łapka w górę:)
Pozdrawiam:)
Klem, klem;)
Mniam, mniam :) Dla mnie to taki rarytas, jadany wyjątkowo. Uwielbiam pasztet zwłaszcza w święta Wielkanocne. :)
OdpowiedzUsuńJa piekę pasztety dosyć często i wszystkie wege wersje uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić w najbliższym czasie z takich składników, bo wygląda genialnie - strukturę ma wspaniałą :)
Będę musiałam zrobić, już bardzo długo przymierzam się do jakiegoś pasztetu " bez mięsa ":) Jak już się zdecyduję na pewno tu wrócę.
OdpowiedzUsuńAh recenzję zegarka napisze pod koniec miesiąca i pokażę wszystkie scriny :)
Nigdy w zyciu nie robilam pasztetu i wlasnie ostatnio tez planowalam cos wykombinowac haha! :D
OdpowiedzUsuńTwoj wyglada na smaczny, wiec dodaje do zakladek i w przyplywie wolnego czasu na pewno wyprobuje! ♥
Pozdrawiam, Ania.
http://pandaoverseas.com/
No brawo Ty :)
OdpowiedzUsuńuwielbian jaglane pasztety!! <3
OdpowiedzUsuńO jak pysznie :D
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj robiłam z soczewicy :D
Piękny przekrój :>
OdpowiedzUsuńSuper post. :-) Pasztet wygląda bardzo apetycznie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDla mnie wygląda prze-apetycznie! Jeju, ostatnio dodajesz tu tyle świetnych przepisów ze zdjęciami, że aż odejmuje mowę! :D
OdpowiedzUsuń:) To tylko dzięki innym, zdolniejszym blogerom, od których czerpię inspiracje:)
UsuńJakie pyszności! :)
OdpowiedzUsuńja akurat za pasztetami nie przepadam xd ale ten Twój wyszedł świetnie, wygląda naprawdę smakowicie :D
OdpowiedzUsuńA z czym jadłaś ten pasztet? Tak sam?
OdpowiedzUsuńdokładnie:) Na talerzyk i widelcem jadłam jak kawałek placka:)
UsuńKochana, ale Ty pięknie gotujesz. Zazdroszczę, że Ci się chce takie rzeczy robić. :D
OdpowiedzUsuńSama się sobie dziwię, że mi się chce:) Ale pięknie to ja nie gotuję na pewno:) Chyba nigdy nie odkryję w sobie zdolności kulinarnych:)
UsuńInteresujące : )
OdpowiedzUsuńAle on piękny!
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie :) kiedyś robiłam właśnie z soczewicy i przynam, że był bardzo smaczny, więc działaj :)
OdpowiedzUsuń