Witaj trzydziestko!
I pomyśleć, że nienawidziłam tej daty. Mama zawsze starała się, żeby jakoś to było, piekła ulubiony placek, szykowała niespodziankę. Drugi rodziciel nigdy nie pamiętał i był to zawsze mój powód do smutku i nerwów. Potem, gdy mama zasnęła, dzień ten stał się dosłownie moim przekleństwem. Kojarzył mi się tylko i wyłącznie z tym, że tej najważniejszej osoby, która przecież tego dnia mnie urodziła, już nie ma. I tak było przez całe 9 lat. Już 12 kwietnia marzyłam aby ten 13sty przespać, aby nikt nie dzwonił, nie pisał, aby tylko mieć zajęcie i nie myśleć. Ale tym razem było inaczej. Postanowiłam pierwszy raz w życiu świętować! Ale nie tu w Oslo bez najbliższych. W końcu chciałam być między ukochanymi ludźmi, wypić z nimi za moje zdrowie i zakończenie tego koszmaru jakim mogę nazwać ostatnie kilka, kilkanaście lat mojego życia. Bo było naprawdę ciężkie 15 lat z bulimią i 9 lat bez mamy. Czas, o którym chciałabym zapomnieć i który jednocześnie wiele mnie nauczył. Sk