17 maja- ŚWIĘTO KONSTYTUCJI NORWESKIEJ

Ahh jak czekałam na ten dzień!
Ja, plus ponad 4 miliony Norwegów:)
Do tej pory z różnych powodów nie uczestniczyliśmy w obchodach "Grunnlovsdagen" czyli "Dnia Konstytucji" zwanego przez wszystkich po prostu "17 maja".
I co roku robiłam sobie z tego powodu wyrzuty, bo tyle dobrego słyszałam o tym dniu a sama, mieszkając w Oslo, nie widziałam na własne oczy co dzieje się w centrum.
Ale dziś miało być inaczej!
Wskoczyliśmy na nasze hulajnogi i pognaliśmy hen pod Pałac Królewski (czyli ok 10 km).
A tam...co tam się działo!
Najpierw podjechaliśmy pod główny dworzec klejowy od którego zaczyna się centralna ulica Oslo- Karl Johans gate. 
Tłumów jakichś ogromnych pod dworcem nie było- tak jest i w zwykły dzień w godzinach szczytu- ale gdy ruszyliśmy w stronę Karl Johan oczy wyszły mi z orbit! 
Jeszcze nigdy nie widziałam tej ulicy tak zatłoczonej! 
A my mieliśmy przejść nią do samego końca (ok 1,5 km) pod Pałac Króla!
Miałam wrażenie, że jest tam całe Oslo plus kilka innych miast:)
Złapaliśmy hulajnogi pod pachy i ruszyliśmy bocznymi uliczkami, bo inaczej przepadlibyśmy w tłumie:)

Trafiliśmy akurat na końcówkę pochodu orkiestr, dzieci i maturzystów zwanych Russami- miałam zamiar o tych ostatnich napisać osobną notkę ale Anna zrobiła to tak dokładnie, że nie chciałam większości informacji kopiować i powtarzać- dlatego tylko podlinkuję jeśli ktoś byłby ciekaw co wyczynia norweska młodzież-czyli ci w czerwonych portkach z poniższego zdjęcia, zamiast uczyć się do matury:) (LINK)


Akurat udało nam się trafić na Rodzinę Królewską pozdrawiającą zgromadzonych (zapewne musieli tak wychodzić ze 100 razy w ciągu dnia)


Stwierdziliśmy, że podejdziemy bliżej pałacu więc złożyliśmy nasze "pałki" coby nikogo nimi nie zawadzić:)



To o tym tłumie na Karl Johan pisałam:)


  

Główną atrakcją obchodów są parady i "barnetoget"- "dziecięcy pociąg"- czyli pochód, w którym uczestniczą dzieci z praktycznie wszystkich szkół w mieście i województwie.
Ja widziałam tylko orkiestry, konie i maturzystów więc na barnetoget chyba się spóźniliśmy xD
W każdym razie pod samym pałacem tłumów wielkich nie było i ludzie już i tak zaczynali się rozłazić po knajpach i restauracjach więc i my czmychnęliśmy stamtąd na obowiązkowe tego dnia lody:)
Wszędzie można było natknąć się również na stoiska z parówkami zawijanymi w coś ala wrapy....mmm rarytas xD Ale nie skorzystaliśmy:)


Co jest najbardziej charakterystyczne tego dnia? 
Większość Norwegów wychodzi na ulice w swoich strojach narodowych zwanych BUNADAMI.
Pisałam o nich w TYM POŚCIE
Dodam, że w Norwegii na prawdę większość obywateli posiada takie stroje i nosi je nie tylko 17 maja ale i na chrzciny czy bierzmowania. 
Każdy region ma swój wzór bunadu , dzięki temu widać jaka mieszanka przybyła i osiedliła się w stolicy- dziś na ulicach można było dojrzeć chyba wszystkie z ponad 500 modeli tych strojów!.
Jak dla mnie to świetna tradycja! Chciałabym aby była równie popularna w Polsce.
Wiem, że u nas też wiele osób ma stroje charakterystyczne dla swojego regionu ale tutaj to jest nie tyle sama tradycja co po prostu must have:)
I taki must have się ceni- koszt bunadu to minimum 7-8 tys złotych:)
Ale dzięki nim miało się dziś wrażenie jakbyśmy przenieśli się w czasie:)


My oczywiście nie mieliśmy bunadów a z racji tego, że przybyliśmy na hulajnogach nie mogłam nawet kiecki przyodziać, ale nie byliśmy jedynymi osobami na hulajnogach ubranymi po "turystycznemu". Dziś każdy mógł wyjść na ulice i uczestniczyć w świętowaniu, niezależnie od narodowości, wyznania czy ubioru.



Czerwone "russy" czyli maturzyści- ciekawostką jest, że oni założyli te ubrania ok 3 tygodnie temu i do 17 maja mogli wychodzić na ulicę tylko w tych czerwonych (lub niebieskich) wdziankach- a większą ciekawostką jest, że przez ten czas ubrania nie mogły być prane...tak więc z bliska wielu "russów" wyglądało baardzo niechlujnie xD

No i bunady, bunady wszędzie!


17 maja to też święto flagi...oczopląsu można było dziś dostać bo każdy dzierżył w dłoni przyajmniej jedną taką chorągiewkę. 
Miałam zamiar kupić takie i przywiązać do naszych hulajnóg ale raczej nie wytrzymałyby pędu powietrza przy naszej zawrotnej prędkości:)


Po lodach i krótkim odpoczynku mieliśmy ruszyć w stronę metra aby nie zamęczyć się drogą powrotną (prawie cały czas pod górę).
Wyszło oczywiście tak, że zgrzani i spoceni dotarliśmy do domu na naszych wspaniałych jednośladach:)

To był mega przyjemny dzień i ciekawe doświadczenie.
Bardzo podoba mi się norweski sposób świętowania tego dnia. 
My wróciliśmy do domu na nasz polski obiadek, ale Norwedzy po pochodach ruszyli na dalszą część świętowania- do restauracji i na rodzinne obiady, tudzież wielkie biby suto zakrapiane alkoholem:)
Wielu przesiadywało w parkach w otoczeniu pustych puszek po piwach, sporo osób zionęło gorzałką na kilometr i aż się zataczało...to takie negatywne strony, zawsze znajdzie się ktoś, kto nie zna umiaru...
Przykładem jest dziewczyna z poniższego filmiku, nagrywałam pochód i wesołych maturzystów maszerujących głównym deptakiem, a przy okazji uwieczniłam pijaną (chyba) Norweżkę:)


Hipp hipp hurra for Norge!
Gratulerer med dagen!

I jak Wam się podoba norweskie świętowanie?
Fajnie by było w tak wesoły sposób obchodzić naszą rocznicę 3 maja?
Ja bym baardzo chętnie przeniosła te tradycje do Polski!
Ale jutro już dzień jak co dzień i ostatni kurs norweskiego...będę płakać!

Pozdrawiam!
Klem, klem:)


Komentarze

  1. Mi takie pochody średnio się podobają, ale zazdroszczę hulajnóg :D Cały czas myślę nad zakupem, tylko nie wiem, gdzie mogłabym na niej jeździć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie ... Szacun za naukę tego "pokręconego" języka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie tą informacją o maturzystach, że chodzą przez trzy tygodnie w tych samych ubraniach i nie mogą ich uprać ;) Więcej takich ciekawostek proszę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ja lubię Twoje wpisy! Zawsze jest tu tyle ciekawych informacji!
    Co do maturzystów, w mojej szkole panuje taki zwyczaj, że po studniówce przez tydzień, czy tam dwa - "studniówkowicze" mogą przychodzić w swoich wdziankach, w których byli na tej imprezie. ;) Śmiesznie to wygląda. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. super wyglądają te stroje w zestawieniu z tym "współczesnymi" faktycznie jakby przeniesieśli się w czasie w innej epoki :) W niemczech ostatnio też było jakieś święto, na pewno dzień ojca, ale chyba połączony z czymś jeszcze - morze rowerzystów od 10-80 lat! (tutaj dziadkowie też jeżdżą rowerami), wesoła atmosfera na ulicach. Super :)

    a co do szparagów - ja zdecydowanie mogłabym bez nich żyć, ale koniecznie ich spróbuj :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Nigdy nie słyszałam o tym dniu, a już tym bardziej o tym jak jest obchodzony. Dzięki za relację! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zastanawiałam się wcześniej nad tym jak obchodzą swoje narodowe święta inne państwa, a jak widać to naprawdę ciekawe. Podoba mi się ten sposób świętowania i stroje jak dla mnie są super. Myślę, że u nas można by było też wprowadzić taki rodzaj świętowania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooooo takie święto w PL byłoby cudowne! Ale tak mało realne... Wyobrażasz sobie ludzi przebranych w tradycyjne stroje dla danego regionu? Pewnie zamiast się tym bawić większość by marudziła i ostentacyjnie przywdziałaby zwykły ubiór ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Super zdjęcia :) Mi bardzo się podoba ich tradycja obchodzenia tego dnia, i to, że każdy się tak chętnie w to włącza... U nas 3 maja traktowany jest często jako wolny dzień od pracy i nic więcej, jakby zapytać wiele osób to pewnie poprawnie nie podadzą nawet powodu dlaczego ten dzień jest szczególny dla naszej historii.. a na uroczystości chodzą nieliczni, a dla dzieci to nuda. A w Norwegii to święto jest naprawdę radosne :) I uwielbiam patrzeć na bunady, są naprawdę piękne!

    (dziękuję za wzmiankę! :) u mnie na blogu skromna galeria z 17 maja w Bergen ;) )

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne zdjęcia i bardzo fajnie, że ludzie mają i noszą takie stroje od święta :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastycznie się czyta o innych państwach. Bardzo podobają mi się stroje Norwegów. Ogólnie mają naprawdę ciekawe tradycje. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale jak na hulajnodze?! :D 10 km przejechać w jedną stronę - ile Wam to zajęło? ;)
    Nietypowy transport, nie powiem, ale może to w Norwegii jest popularne? ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest bardzo bardzo popularne w Norwegii:) Około 10 km ale myślę, że było ich 8 ale w jedna stronę praktycznie cały czas z górki wiec szybko i bez wysiłku:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty